Nie wiem, czy to przypadek, czy może przeznaczenie - ale kojeny odcinek pamiętnika znów traktuje o miernikach i znów - o miernikach budżetu zadaniowego. Mógłby ktoś powiedzieć: "jak se tak zaplanowałaś, to teraz się tłumacz"... Nadal należy udzielać wyjaśnień jeśli różnica między planowanym poziomem miernika a jego wykonaniem przekracza plus/minus 0,5 punktu procentowego.
Ja nawet rozumiem, dlaczego jest takie ograniczenie. Chodzi bowiem (w przypadku przekroczenia planowanej wartości) o to, żeby nie ustalać zbyt niskich planów, które na pewno zostaną wykonane, czyli nie robić tego dla świętego spokoju. Tylko że to miałoby swój głęboki sens w przypadku, gdyby poziom wykonania był w miarę stały i pewny. A przede wszystkim - w dużej mierze zależny od instytucji która zadanie realizuje.
Natomiast niektóre mierniki ustalone dla urzędów skarbowych tego warunku nie spełniają. Pastwiłam się kiedyś nad miernikiem oceniającym wpłaty na decyzje - więc tego wywodu powtarzać nie będę, zwłaszcza że ten miernik szczęśliwie w tym roku nie obowiązuje. Rozumiem też, że nie jest łatwo wybrać takie zadania, których poziom wykonania jest w miarę możliwy do przewidzenia. Ale może spróbujmy poszukać...
W przypadku miernika ustaleń kontroli (kwotowy...) planowałam w lutym jakieś tam wartości, w oparciu o informację czego się można spodziewać po zaplanowanych kontrolach. Tym samym poniekąd osobę która mi owej informacji udzieliła (bo przecież bezpośredniego wglądu w plan kontroli nie mam i nawet nie chcę mieć) wrobiłam w rolę Kasandry. Albo Kasandra. W sumie w tym przypadku płeć nie jest istotna. Oczywiście wiedziałam i Kasandra/Kasander też mnie uprzedzał/a, że nie może mi podać kwoty nawet w przybliżeniu, skoro nikt jeszcze nie został skontrolowany, poza tym w trakcie roku robi się też przecież kontrole pozaplanowe, jak pojawia się potrzeba - i tu przewidzieć kto będzie kontrolowany i w jakim zakresie to już w ogóle jest wyższy stopień wtajemniczenia nawet dla jasnowidza z dyplomem; no ale coś w tę tabelkę trzeba było wpisać. Wspomogłam się też narzędziami statystycznymi i bardziej mniej niż więcej wyszła mi kwota wieszczona. Czy też prorokowana.
Okazało się, że po pół roku przekroczyliśmy zaplanowaną wartość o 500%... Znaczy, jest super, ale chyba nie do końca, skoro tłumaczyć się trzeba... Napisałam w wyjaśnieniach to co wyżej, tylko może nieco bardziej dyplomatycznie. Zastanawiam się, czy w związku z realizacją tego miernika nie powinnam była reagować jak limit planowany był przekraczany i zażądać, żeby przestali kontrolować?
Jest miernik oceniający liczbę kontroli pozytywnych do liczby przeprowadzonych i ten ma znacznie więcej sensu. Może w przypadku miernika ustaleń kwotę ustaleń powinno się zamienić na liczbę kontroli? Przecież wydajność na sztuki łatwiej przewidzieć, nawet jeśli wystąpią w komórce nieoczekiwane absencje. Gwarantuję, że gdyby to była liczba a nie kwota nie byłoby mowy o przekroczeniu planu o 500%...
Pozwólcie, że zakończę odcinek cytatem wypowiedzi specjalisty w zakresie kontroli, który - kiedy poznał treść pisma (tego od limitu odchyłu plus minus 0,5 punktu procentowego...) i usłyszał co robię powiedział tylko:
"o ja p*******"
I tym optymistycznym akcentem...