W wielu wypowiedziach przedstawicieli MF na temat konieczności, a czasem nawet niezbędności kolejnego zamrożenia płac „budżetówki” pojawia się bardzo często kilka tajemniczych dla „szarych obywateli” pojęć: Program konwergencji, procedura nadmiernego deficytu, zalecenia i grożące sankcje Rady Unii Europejskiej.
Mocne argumenty podpierające się tymi pojęciami i wynikającymi z nich konsekwencjami zostały też użyte w odpowiedzi MF na interpelację
posła Johna Abrahama Godsona w sprawie wynagrodzeń pracowników sfery budżetowej(komentowanej już zresztą na naszym portalu).
Padły tam m.in.słowa:
...Utrzymanie zamro enia funduszu p ac pracowników sfery bud etowej jest
- po których nie pozostaje nic, tylko zacisnąć znowu pasa na przynajmniej kolejne 3 lata (między wierszami wszak wyraźnie grozi się nam jeszcze większymi cięciami, może nawet zmniejszaniem nie tylko realnej, ale i nominalnej wysokości naszych wynagrodzeń, może też zwolnieniami w sektorze publicznym).
Pytanie zasadnicze, czyje to faktycznie wybory i decyzje. Kto wybrał taką, a nie inną drogę redukcji zadłużenia państwa, czy można inaczej. Trochę światła na istotę tych „oszczędnościowych kroków” rzuciła już Aga764 w swoim komentarzu. Ale dorzucę i ja swoje „kamyczki do ogródka.”
Decyzję w sprawie istnienia nadmiernego deficytu w Polsce, która aktualnie obowiązuje Rada Unii Europejskiej podjęła 7 lipca 2009 r.
Czy jest to jakiś niezwykły stan wśród krajów UE? Jak uważacie, ile państw aktualnie się z tą procedurą boryka: 3, 5, 10? Zapraszam do lektury Monitora konwergencji nominalnej - lipiec 2012 (strona 3 tabela 1). Wymogu deficytu poniżej 3% PKB nie spełnia zdecydowana większość.
Kolejne aktualizacje Programu konwergencji sporządzane corocznie wskazują, iż z
ograniczenia kosztów osobowych administracji publicznej (podstawowego kanału zwiększającego prawdopodobieństwo wystąpienia tzw. niekeynesowskich efektów konsolidacji fiskalnej w krótkim okresie - pomijam, czy to faktycznie działa chociaż w krótkim okresie, bo rozprawiła się z tą tezą już Aga764 w swoim komentarzu) Minister Finansów stworzył tym czasem średniookresowy, jeśli nie długookresowy sposób na łatanie dziury budżetowej. I należy podkreślić, iż w żaden sposób nie wynika to z zaleceń Rady UE. Są to autorskie pomysły MF, oczywiście modyfikowane częściowo przez słupki badań opinii publicznej dotyczących różnych proponowanych „reform”. Do tego dochodzą większe lub mniejsze siły nacisku poszczególnych grup zawodowych, czy też biznesu. Ostatecznie z zalecanych przez Radę UE faktycznych środków dających średnio i długookresowe efekty MF się wycofuje lub wprowadza je w ograniczonym zakresie (np. system emerytalny górników, KRUS, czy tzw. poszerzenie bazy podatkowej - nadal funkcjonują setki zwolnień podatkowych, czy „święte krowy” różnorakie agencje). A pieniędzy szuka się w naszych kieszeniach. Co gorsze oszczędności na nas nie wnoszą żadnego strukturalnego efektu poprawy sytuacji budżetu, a wyłącznie doraźne utrzymanie wydatków na danym poziomie. Do tego z pewnością zamrożenie płac pogarsza poziom obsługi biznesu i obywatela, a także pogarsza poziom stosowania prawa podatkowego, budowlanego, zamówień publicznych itd. W przyszłości budżet zapłaci za to dużo więcej.Kolejny argument z odpowiedzi na interpelację to teza, iż działa
nie to (zamrożenie naszych płac) zmniejsza presję na wzrost wynagrodzeń w skali całej gospodarki, prowadząc do wzrostu jej konkurencyjności, co dzięki zwiększaniu udziału w rynkach eksportowych prowadzi do wzrostu zatrudnienia i przyspieszenia wzrostu gospodarczego. Ale w Programie konwergencji (aktualizacja kwiecień 2012) autorzy wskazują raczej na inny mechanizm -...W 2011 r. wzrostowi zatrudnienia towarzyszyła ograniczona presja płacowa. Siła przetargowa pracowników w negocjacjach płacowych była ograniczana przez wciąż relatywnie wysoki poziom bezrobocia. Przeciętne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej wzrosło nominalnie o 5,4% w porównaniu do 2010 r., w tym w sektorze przedsiębiorstw o 5% (realnie odpowiednio o 1,1% i 0,6%).
I mimo już trwającego zamrożenia naszych płac wynagrodzenia w gospodarce narodowej rosły i to utrzymując także minimalny realny wzrost, a nie tylko nominalny. Widać więc, że ewentualny wzrost naszych wynagrodzeń kompletnie nie przekładałby się na wynagrodzenia w gospodarce, gdzie głównym motorem zmian jest z jednej strony wzrost gospodarki, z drugiej poziom bezrobocia, a co za tym idzie „podaży pracowników”.
Na koniec może jeszcze jedna dygresja. W kolejnych aktualizacjach
programu konwergencji bez rozgłosu MF kontynuuje „zamrożenie płac administracji” radykalizując swoje stanowiska i tak:
Prognozuje się, że poziom wydatkow sektora instytucji
rządowych i samorządowych w relacji do PKB zmniejszy się z szacowanych 44,6% w 2009 r. do 43,3 % w 2012 r. Duży wpływ na poziom i strukturę wydatków będą miały działania podejmowane w kierunku ich racjonalizacji, uelastycznienia oraz wzrostu udziału wydatków o charakterze prorozwojowym. Najważniejsze przyjęte założenia to:...
stabilizacja funduszu wynagrodzeń w ujęciu realnym w jednostkach sfery budżetowej
Aktualizacja 2011 (kwiecień 2011)
...Tempo wzrostu wynagrodzeń w skali całej gospodarki będzie uwarunkowane wzrostem wydajności pracy oraz zamrożeniem funduszu płac (w ujęciu nominalnym) dla większości jednostek sektora instytucji rządowych i samorządowych w roku 2011 i 2012. W kolejnych latach planowany wzrost funduszu płac w tych jednostkach wyniesie realnie 1%...
Aktualizacja 2012 (kwiecień 2012)
Kolejnym ważnym czynnikiem determinującym wydatki są założenia dotyczące kształtowania się kosztów pracy
w sektorze instytucji rządowych i samorządowych. Przyjęto, że w części związanej z kosztami pracy nominalny fundusz wynagrodzeń podsektora centralnego i ubezpieczeń społecznych w 2012 r. nie zmieni się (z wyjątkiem części służb mundurowych), a przeciętne wynagrodzenie w podsektorze samorządowym będzie rosło w tempie zbliżonym do wzrostu wynagrodzeń w sektorze rynkowym. W kolejnych latach wspomniane ograniczenia zostaną utrzymane w podsektorze centralnym, z wyjątkiem wynagrodzeń pracowników publicznych szkół wyższych, które – zgodnie z ustaleniami Rady Ministrów – mają rosnąć w nominalnym tempie 9,14% rocznie, by w latach 2013-15 zwiększyć się łącznie o 30%.
Trzeba zauważyć, iż za dotknięciem czarodziejskiej różdżki stabilizacja funduszu wynagrodzeń
w ujęciu realnym
zamieniła się na zamrożenie funduszu płac(w ujęciu nominalnym)
dla większości jednostek sektora instytucji rządowych i samorządowych w roku 2011 i 2012. A następnie w aktualnej wersji ulega wydłużeniu na kolejne lata (2013 - 2015), pomimo wczesniejszej zapowiedzi z IV 2011 o planowanym wzroście realnym w kolejnych latach o 1%.
Pomyślałem sobie, widać Rada UE w swych zaleceniach nakazała nam „taki zimny chów”.
ZALECENIE RADY z dnia 12 lipca 2011 r.
ZALECENIE RADY w sprawie krajowego programu reform Polski z 2012 r.
Tak, mamy dążyć do ustabilizowania deficytu poniżej 3% PKB, ale odbywać się ma to za pomocą korekt strukturalnych, które zapewnią stabilność zmian (a nie poprzez doraźne zamrażanie płac budżetówki przekształcane w stały element kolejnych programów). Jest też zalecenie
poprawy w zakresie przestrzegania przepisów podatkowych (z pewnością nie gwarantuje tego nisko opłacana kadra urzędnicza, nie szkolona, bez środków na modernizację systemu zarządzania zasobami).A gdzież to mamy poszukiwać oszczędności? - a np. poprzez stopniową rezygnację ze specjalnego systemu
emerytalnego dla górników w celu jego pełnego zintegrowania z powszechnym systemem emerytalnym, czy przez podjęcie bardziej ambitnych i trwałych kroków zmierzających do reformy Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego (KRUS), tak aby lepiej odzwierciedlała indywidualne przychody.Nie znalazłem nakazów ślepych cięć w administracji, czy też propozycji kolejnych lat „zamrażania” płac. Ale widać górnik (z kilofem pod Sejmem), czy rolnik (z poparciem mniejszościowego koalicjanta, który może z koalicji w każdej chwili wyjść) mają większą moc. A my? - zakaz strajku i akcji protestacyjnych, czarny pijar w mediach, brak też oddolnej solidarności. Dlatego też, wybór, na kim oszczędzać - oczywisty, a czy uczciwy...