... ale szykuj tam na górze miejsce na hosting


Nie pamiętam, ile razy toczyliśmy rozmaite spory. Praktycznie na każdy temat, kiedy jedno z nas miało jakąś opinię to drugie z automatu natychmiast wyrażało przeciwną. Niekoniecznie w publikacjach – przecież oficjalnie stanowiliśmy zgodną drużynę i nie chcielibyśmy żeby Czytelnicy uważali inaczej. Ale najzabawniejsze było to, że często w kolejnej rozmowie broniliśmy przeciwnych do poprzednich opinii na ten sam temat. Dla zasady.

Tak, czasem mnie to irytowało. I Ty też czasem chyba miałeś chęć mnie udusić. Ale jednak nie udusiłeś mnie nigdy, bo byłeś niespotykanie cierpliwym człowiekiem. Poza tym trudno udusić kogoś przez internet. A nawet przez telefon.

Tak, wiem, zdradzam teraz tajemnicę. Ale nie wiem, czy ma to jakieś znaczenie, bo nie wiem, czy będzie jeszcze jakiś portal. Jeśli zostanie na kolejny rok to tylko dlatego, że są tam Twoje teksty.

Różniliśmy się wszystkim.

Ty byłeś spokojny, wyważony i poukładany. Ja kolejnym pomysłem przewracałam do góry nogami to co wcześniej ustaliliśmy. To musiało być męczące, a jednak trwałeś na posterunku do końca. Widzę, że ostatni raz logowałeś się w dniu w którym odszedłeś. I nad tym zapisem popłynęły pierwsze łzy.

Nie udźwignę tego bez Ciebie. Helvet ma rację – mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale to nie dotyczy Ciebie. Nie potrafię pisać jak Ty, myśleć jak Ty, rozsądnie oceniać jak Ty. Ja  wprowadzałam chaos i zamieszanie; Ty dbałeś o to, żeby wszystko było w równowadze. I to Ty byłeś systematyczny i dbałeś o częstotliwość publikacji.

Dziękuję Ci za czas, który poświęcałeś całkowicie bezinteresownie. Dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Nawet gdyby portal był komercyjny, nie ma na świecie tylu pieniędzy ile dla mnie warta była Twoja pomoc.

I powiem Ci coś jeszcze: możliwe, że usłyszysz to ode mnie pierwszy raz: TAK, MIAŁEŚ RACJĘ, A JA SIĘ MYLIŁAM.

Co nie znaczy, że jak spotkamy się na tamtym świecie, że w kolejnej dyskusji Ci ją przyznam...

Bóg jeden wie, ile znaczyła dla mnie Twoja przyjaźń.

I wiesz co? Teraz niemal słyszę ten zaczepny ton w Twoim głosie i słowa:

„Aha. A jednak po mnie płaczesz…”

Joomla templates by a4joomla