...m. in. o gruszkowym wizerunku
Dlaczego zdecydowałeś się na podjęcie pracy w KSC? Czy gdybyś mógł cofnąć czas, podjąłbyś taką samą decyzję?
Pracę podjąłem 3 lata temu. Głównym czynnikiem była chęć uzyskania umowy na czas nieokreślony (a następnie uzyskanie kredytu hipotecznego). Dodatkowo byłem zmęczony dotychczasowym systemem pracy "u prywaciarzy", prowizją, umowami na zlecenie, "pracą na czarno" etc. Zdecydowanie mając podobny wybór jak w przeszłości wybrałbym prace w służbie cywilnej (podkreślam "mając podobny wybór jak w przeszłości" - w chwili obecnej raczej uciekałbym we własną DG).
Czy napotkane w pracy realia odpowiadają Twoim wyobrażeniom o pracy w KSC (warunki, czas pracy, wynagrodzenie) z czasów, gdy podejmowałeś tę decyzję?
Warunki i ustne zapewnienia na które przystałem zawierając umowę nieznacznie odbiegają od rzeczywistości. Większość narzędzi niezbędnych do pracy jest zapewniona, niestety o niektóre należało długo czekać i głośno się domagać. Natomiast podejście przełożonych (i to nie tego bezpośredniego) do oszczędności powoduje absurdalne sytuacje łamania przepisów. Przykładem jest brak zapewnienia wody do picia w okresie letnim czy posiłków profilaktycznych zimą. W sumie są to małe niedogodności ale bardzo psują zarówno wizerunek pracodawcy jak i śmieszą rzekome oszczędności. Na temat wynagrodzenia - jak dla mnie jeszcze wystarczy, ale już raczej nie za długo. Na szczęście podciągają mnożnikiem i dość wysokimi nagrodami.
Czy masz satysfakcję z wykonywania tej pracy (również poza kwestiami finansowymi...)?
Jestem bardzo zadowolony z wykonywanej pracy. Ale pracuje w dość specyficznej dziedzinie - ponad 85 % czasu pracy poza urzędem, bez bezpośredniego nadzoru, ważniejsze decyzje konsultowane telefonicznie.
Z jakimi reakcjami się spotykasz, gdy poznajesz nowych ludzi (na gruncie prywatnym) i wychodzi na jaw, że jesteś "urzędasem"?
Zarówno opisani w pytaniu jak i nowi klienci urzędu są przekonani, że cyt. "wy w tym urzędzie ...ujem gruszki zbijacie." Jest to niestety wycinek z rozmowy sprzed kilku dni z klientem urzędu, który musiał poczekać około półtora godziny aż bezpośredni przełożony raczy podpisać dokumenty... Smutne jest to, że spora część korpusu służby cywilnej jest oceniana przez porównanie do pań z okienka w gminie, czy garniturków w ministerstwach i biurach poselskich. Praktycznie żaden z moich znajomych nie odróżnia podziałów w administracji czy nawet "budżetówce".
Co się zmieniło w Twoich współpracownikach odkąd zacząłeś pracę - do dziś? A co się zmieniło w Tobie?
Współpracowników nie oceniam. Natomiast ja osobiście czuje, że utraciłem sporą dawkę energii którą posiadałem pracując na systemie opartym na prowizji. Niestety stałem się wolniejszy w realizacji zleconych zadań. Nie oznacza to, że nie "wyrabiam się" czy "nie ogarniam". Wręcz przeciwnie - w pełni dostosowałem się do tempa narzuconego przez ustawodawcę, przełożonych i współpracowników. Mimo, że wiele rzeczy jest wykonywanych bez sensu to wbrew logice i tak je robię.