bez szans, by konkurować...
Szczerze mówiąc, nosiłam się nawet z zamiarem, aby się odnieść do zasady apolityczności (dodatek do Przeglądu Służby Cywilnej na temat tej zasady zapowiedziano w Biuletynie S.C.), ale zabrakło mi czasu i jeśli mam być szczera - sama polityka jako taka, bez względu na stronę, od dawna budzi we mnie niezbyt przyjemne uczucia. Może dlatego, że wzrok mam dobry a i stworzonego do myślenia organu używam do wyciągania wniosków. No więc może i lepiej, że mi tego czasu zabrakło. Powiem tylko jedno: protestuję (po raz kolejny) stawianiu znaku równości między politykiem a urzędnikiem.
A przede wszystkim: politykiem a urzędniczką. Jak dowiodły ostatnie wydarzenia, urzędniczkom brak istotnego organu który jest tematem porównań i dyskusji między politykami. A może stąd przeświadczenie, że kobiety mają "niższą wartość rynkową"? A może dlatego służba cywilna jest traktowana tak jak jest od lat, bo jest mocno sfeminizowana?
Ale wracając do meritum: proponuję znieść zasadę mówiącą o niepodważaniu zaufania do organów państwa, bo w dzisiejszej rzeczywistości jako szarzy urzędnicy i tak nie mamy szans nawet konkurować w jego podważaniu... Natomiast co do zasad godnego zachowania, bezstronności czy lojalności to zdecydowanie się lepiej kierować się wpojonymi przez rodziców wartościami niż brać przykład z... ok, więcej nie powiem. Bo jeszcze jakąś zasadę naruszę. Więc niech każdy sobie ten artykuł dopisze sam, a ja z powodów jak wyżej kończę dziś Szekspirem:
Reszta jest milczeniem