Etos urzędnika
Dziennik Gazeta Prawna opublikował artykuł nawołujący do wskrzeszenia przedwojennego etosu służby cywilnej. Nic tylko się podpisać wszystkimi kończynami pod apelem, ale najpierw zacznijmy od tego co to właściwie jest etos. I kto go przewrócił i kopie po kostkach jak próbuje wstać...
Według słownika języka polskiego etos to
ogół wartości, norm i wzorów postępowania przyjętych przez daną grupę ludzi
Wikipedia nieco to pojęcie rozszerza:
realizowany i obowiązujący w grupie społecznej, społeczności czy kategorii społecznej zbiór idealnych wzorów kulturowych (ideałów), jasno określonych. Dzięki zaangażowaniu w realizację tych wzorów zachowań uwidaczniają się wartości danej grupy oraz kształtuje się oraz odtwarza styl życia.
Dalej w Wikipiedii podkreślono, że:
Mimo, że pojęcie to formalnie opisuje utrwalone sposoby działania konkretnych grup czy społeczności, konsekwentnie nie używa się go do opisu sposobów działania w grupach łamiących normy społeczne przyjęte w danym społeczeństwie, jak np. zorganizowane grupy przestępcze.
I teraz się zastanawiam: skoro go wskrzesić, to znaczy że jest martwy? Czy mam się czuć kimś w rodzaju pracownika zorganizowanej grupy przestępczej??
W artykule pan redaktor Radwan wspomina, że etos urzędniczy zniknął w czasach PRLu. I że:
Dziś urzędnicy nadal częściej są nienawidzeni niż szanowani. Zdarza się nawet, że dochodzi do ich znieważenia przez sfrustrowanych klientów.
O ile każdy głos nawołujący do wskrzeszenia etosu urzędnika jest na wagę złota o tyle trzeba sobie jeszcze zdać sprawę z tego, że każda nienawiść o ile nie jest podsycana, umiera. A kto lepiej potrafi podsycać takie emocje niż dziennikarze i media?
Jako że jestem pamiętliwa, rzucę kilka tytułów tego samego autora:
10.09.12
Urzędnicy kwitną na zielonej wyspie. Przybywa etatów i kosztów dla podatników
24.10.12
Więcej urzędników otrzyma trzynastki za 2012 rok
11.02.13
Urzędnicy i nauczyciele bez skrupułów chodzą na zwolnienia. Przecież ZUS zapłaci
11.04.13
Kryzys i zamrożenie płac? Urzędnicy zarabiają coraz więcej. Pensje w administracji wzrosły o 800 złotych
11.09.13
Na urzędników nie ma mocnych. Redukcji zatrudnienia nie będzie
Miło, że pan redaktor się nawrócił na obiektywizm - bo zdarzył się i taki tytuł:
15.12.13
Urzędnicze zarobki spadają do minimum
Może sumienie ruszyło... A może redakcja przeliczyła jakie instytucje najwięcej płacą za prenumeratę. Ok, wystarczy złośliwości. Może dajmy mu szansę...
Prawda jest taka, że zdarzają się przypadki, jak wszędzie, nieprofesjonalnych zachowań urzędników. Ale są to przypadki coraz rzadsze - co potwierdzają badania satysfakcji klientów, wykonywane również przez firmy zewnętrzne. Znów warto tu przywołać raport ARC Rynek i Opinia sprzed jakiegoś czasu, wskazujący wprost, że złe postrzeganie urzędników wiąże najczęściej z obiegową opinią, przede wszystkim kreowaną przez media, niż z doświadczeniami własnymi. Więcej: mało kto odróżnia korpus służby cywilnej od szeroko rozumianej administracji, w której nie obowiązują zasady ani wymogi obejmujące nas. Ludzie mają tendencje do uogólnień, zwłaszcza jeśli nie bardzo znają temat. Fakt, że to co budzi oburzenie dobrze się sprzedaje, więc każda sprawa negatywna związana z administracją jest nagłaśniana. Pozytywne informacje nie sprzedają się dobrze, więc ich nie ma w mediach. Proste. Nie chodzi mi o to, żeby coś cenzurować, w żadnym wypadku. Ale wszyscy znamy takie sytuacje w których głośna medialnie sprawa po zbadaniu okazała się być oparta na plotkach, domysłach czy manipulacji "ofiary". Dziennikarzom często tak spieszno do zarobku, że informacji nie sprawdzają. Nie starają się nawet poznać materii o jakiej piszą (choćby zachowanie urzędników związanych tajemnicą skarbową). Więcej, piszą czy robią materiał już z konkretnym nastawieniem: np. wszyscy którzy piszą donosy do skarbówki to wredne gady i robią to z zawiści; a cały materiał jest robiony tak, żeby to udowodnić (a czasem kryją się za taką decyzją ogromne ludzkie dramaty i naprawdę, wierzcie mi, nikt nie ma prawa tego oceniać!). I o to mam żal. O brak rzetelności. O judzące tytuły, obliczone na "klikalność". O brak jakiejkolwiek refleksji - kogo właściwie obrzuca się błotem.
Drugim elementem który ma znaczący wpływ na nasz etos są politycy. W ich przekazie jesteśmy armią nie do ruszenia, czymś jak organizacja mafijna niemal (ocean i dżungla, pamiętacie?). Sama się często zastanawiam: dlaczego oni nas tak nienawidzą? Przecież na nas zrzucają winę za byle jak tworzone prawo, za plątaninę procedur w których już chyba nikt nie jest w stanie się połapać, więc sami są "czyści"...
Taka scenka mi się przypomniała: przed dworcem, kiedy czekałam na dziecko, podjechał znajomy z dawnych czasów, obecnie polityk korzystający z życia. Pierwsze co zrobił to wykpił moją skodzinę. Bo przecież on ciężką pracą się dorobił swojej fury... Inna rzecz że nie bardzo mnie to obeszło, bo dla mnie fajny samochód to taki, który jeździ i nic po drodze nie odpada. Ale ten obrazek pokazuje relacje na linii polityk - urzędnik, prawda?
Wizerunek urzędników, a tym samym etos, dzisiaj tak naprawdę niewiele zależy od nas samych. Jesteśmy niewidzialni kiedy przestrzegamy zasad, trudno więc żeby ktoś to dostrzegł.
Jakie mamy więc szanse żeby powalczyć o ten etos? I kto miałby walczyć? To na dobranoc taka mała wizualizacja.
Wyobraźcie sobie taki wielki ring. Ogromny. Po jednej stronie wielkie media. Po drugiej mały portalik internetowy prowadzony społecznie. Przez jedną, dwie, w porywach do trzech osób. Bez pieniędzy, bez żadnego wsparcia, wyłącznie wieczorami i bez pewności czy będzie jeszcze jakieś jutro.
To mniej więcej podobna skala.
W mojej ocenie, nawiązując do definicji z Wikipedii etos członków KSC jest bardzo wysoki. Sami pomyślcie: jeśli ludzie którzy od 6 lat nie dostają podwyżki nadal codziennie przychodzą do pracy i wykonują sumiennie swoje obowiązku wszyscy jak jeden zasługują na ocenę powyżej oczekiwań. Nie mówiąc już o przestrzeganiu całej gamy zasad, ograniczających prawa, jakie przysługują innym obywatelom.Więc proszę nie mówić o wskrzeszeniu etosu, bo on żyje. Tylko trzeba zechcieć to zobaczyć.