...czyli rzecz o naciąganiu
Patrzę sobie na różnego rodzaju reklamy, obojętnie, czy przychodzące mailem jako spam czy te w mediach czy w końcu te na ulicach miast i rzuca mi się w oczy pewna rzecz: otóż wszystkie te reklamy zamiast skupić się na zachwalaniu produktów (na które i tak mało kogo stać) formułowane są jako nakazy. Przykład? Proszę bardzo (oczywiście bez nazw marek, nie zamierzam propagować żadnej oferty):
Odkryj! Przyjdź! Zamów! Oglądaj! Wybierz! Kup! Musisz to mieć!
Czyli mówiąc wprost:
Dawaj kasę!
A gdzie subtelność jakaś? Szacunek dla klienta? Lubię sobie poczytać starą prasę, z końca XIX i początków XX wieku (można je znaleźć w zasobach bibliotek cyfrowych, przykłady podawałam na FORUM.) Wtedy reklamy wyglądały jakoś inaczej. Nie były takie nachalne. Starały się subtelnie zwrócić uwagę odbiorcy, a nie wydawały mu polecenia. Przecież całkiem inaczej brzmi:
A dlaczegóż by nie odwiedzić magazynu takiego i takiego? niż: Przyjdź natychmiast!...
Pomijam już fakt, że zupełnie nie widzę sensu w kierowanych do mnie reklamach zaczynających się od "przedłuż sobie...", ale to tak na marginesie.
A dlaczego tytułowy sznurek?
Bo ten język właśnie pokazuje to, o czym pisałam kiedyś TUTAJ - czym stał się nasz świat dzisiaj. Staliśmy się tylko chodzącymi portfelami - i to żeby jeszcze pełnymi :( Zewsząd ludzi atakują nakazy zakupu czegoś, na co ich nie stać. Frustracja narasta, sznurek po niteczce pęka i skutki mogą być różne. Może wyda się Wam to śmieszne, ale każdy z nas doskonale wie, że przychodzi taki moment kiedy byle głupstwo staje się kroplą przepełniającą czarę. Kto wie, co będzie nią w naszym przypadku?
Jak sobie czasem człowiek poogląda różne wiadomości gdzie pokazują młodych ludzi obtłukujących samochody, tłukących szyby wystawowe i wynoszących co popadnie, to się pojawia taka refleksja: przyszli, odkryli, wybrali, skoro musieli, to i mają... Ale chyba nie o tego rodzaju nabycie twórcom reklam chodziło.
Poza tym to chyba nie bardzo wypada tak się zwracać do obcych ludzi. Ba, nawet mój mąż do mnie nie mówi w taki sposób...
W sumie, jeśli mam być szczera, to zupełnie mi ten tekst uciekł. Jakoś tak odkąd gruchnęła o zamrożeniu do co najmniej 2017 roku zupełnie straciłam motywację i cały weekend spędziłam na bezmyślnej grze w jakąś bezsensowną gierkę. Nie czuję się na siłach żeby wykrzesać z siebie cień zapału do czegokolwiek. Poddaję się.
W związku z tym oddam portal w dobre ręce - może ktoś z Was będzie miał więcej szczęścia.