...(ko)relacja
"(Ko)bywatelka Kwoka zgłosiła dziś odnalezienie zwłok (ko)bywatela Koguta. Ja, komisarz Gęgacz udałem się na miejsce zdarzenia, tj. Podwórze celem przesłuchania świadków.
(Ko)bywatel Kogut leżał nieruchomo pod znanym miejscem spotkań, zwanym Pod Płotem. Bliższe oględziny pozwoliły stwierdzić, że denat nie jest nieżywy. Asystujący mi aspirant Burek był mocno rozczarowany, bo już w drodze na Podwórze cieszył się perspektywą gnatów z rosołu.
Jako pierwszą przesłuchiwałem (ko)bywatelkę Kwokę, która stwierdziła, że szła sobie krokiem niespiesznym szukając zagubionych ziaren, kiedy prawie weszła na leżącego (ko)bywatela Koguta. Przyznała, że nie sprawdziła czy denat nie żyje, ponieważ panicznie boi się ptasiej grypy, a poza tym nigdy wcześniej nie znalazła zwłok i bardzo się spieszyła, żeby zdążyć na policję przed sąsiadką, która (ko)bywatela Koguta dostrzegła chwilę po niej.
Ponadto świadek Kwoka oświadczyła, że nic więcej nie wie, oprócz tego, że (ko)bywatel Kogut dzień wcześniej został ojcem i podejrzewał, że kurczęta nie są jego.
Następnie przesłuchałem (ko)bywatelkę Kokoszę, tj. sąsiadkę w/w, która na wstępie stwierdziła, że (ko)bywatelka Kwoka to wredna zołza, która wcale nie szukała żadnych ziaren, tylko szła Pod Płot spotkać się z denatem, żeby opowiedzieć mu, jak jego żona, (ko)bywatelka Nioska w odpowiednim czasie prowadzała się z (ko)bywatelem Kokosem. Na pytanie, kim jest (ko)bywatel Kokos świadek Kokosza odparł, że jest to znany biznesmen z sąsiedniego Podwórza, prowadzący firmę zwaną Interesem, wczoraj zaproszony do Gospodarza na obiad (po namyśle świadek dodał, że od wczorajszej pory obiadowej nikt (ko)bywatela Kokosa nie widział).
(Ko)bywatelka Nioska odmówiła zeznań, twierdząc z oburzeniem, że od jakiegoś czasu krążą obraźliwe plotki na jej temat, a poza tym powszechnie wiadomo, że wszystkie kurczęta wyklute w okolicach 30 kwietnia robią "PIT PIT PIT" zamiast standardowego "pi pi pi" i nie ma w tym absolutnie nic dziwnego.
Śledztwo zakończono przesłuchaniem żywego denata Koguta, który stwierdził, że chciał tylko poleżeć i absolutnie nieprawdą jest, jakoby sfałszował i wręczył zaproszenie na obiad do Gospodarza (ko)bywatelowi Kokosowi.
Protokół sporządzono w trzech egzemplarzach, z których każdy został podpisany przeze mnie, komisarza Gęgacza, aspiranta Burka, świadków i denata."
**************************************************************************
A teraz słowo wyjaśnienia.
Pisałam dziś kolejne urzędowe pismo prezentujące dane, których porównanie w żądanym przez nadawcę zakresie kompletnie nie ma sensu i nie wyobrażam sobie, jak zostanie wykorzystane. Pewnie dla mediów. Chciałam tylko odreagować... Może to też nie ma sensu, ale przynajmniej ma fabułę...