...o dodatkowym zatrudnieniu i dodatkowych zajęciach zarobkowych
W związku z zamrożeniem po raz kolejny naszych wynagrodzeń coraz częściej członkowie korpusu szukają różnych sposobów na załatanie domowych budżetów i siłą rzeczy temat dodatkowego zatrudnienia i dodatkowych zajęć zarobkowych powraca jak bumerang. Może dla przypomnienia na początek kilka spraw oczywistych (a potem będzie o mniej oczywistych, za to ciekawych).
Po pierwsze: przed podjęciem dodatkowego zatrudnienia członek korpusu służby cywilnej (czyli i pracownik i urzędnik) musi uzyskać zgodę dyrektora generalnego urzędu - czyli bez takiej zgody podjąć dodatkowego zatrudnienia nie wolno nikomu w KSC. To wynika bezpośrednio z art. 80 ust. 1 ustawy o służbie cywilnej.
Po drugie: w przypadku dodatkowych zajęć zarobkowych warunek uzyskania zgody dyrektora generalnego dotyczy wyłącznie urzędnika służby cywilnej (też art. 80, ale ust. 2).
Po trzecie: też art. 80 i znów ust. 1 - członek korpusu s.c. (czyli znów i urzędnik i pracownik) nie może wykonywać czynności lub zajęć sprzecznych z obowiązkami wynikającymi z ustawy lub podważających zaufanie do służby cywilnej.
Z wyjaśnień umieszczonych na stronie DSC:
Mając na uwadze przedstawiony stan prawny, należy stwierdzić, że ustawowo sformułowany zakaz podejmowania dodatkowego zatrudnienia bez pisemnej zgody dyrektora generalnego urzędu dotyczy jedynie świadczenia pracy na podstawie nawiązanego stosunku pracy. Oznacza to możliwość podejmowania przez pracownika służby cywilnej, bez zgody dyrektora generalnego urzędu, dodatkowej pracy, której wykonywanie nie skutkuje nawiązaniem stosunku pracy, tym samym nie wypełnia dyspozycji art. 80 ust. 1 ustawy.
Tyle rzeczy oczywiste. A teraz kilka słów na temat kuszącej możliwości regulowania aktami prawa wewnętrznego kwestii związanych z występowaniem o zgodę na podjęcie zajęć zarobkowych. Osobiście gdybym miała czas i okazję na podjęcie takich zajęć (nie jestem urzędnikiem, tylko pracownikiem służby cywilnej) powiedziałabym swojemu szefowi o tym, bo po prostu uważam, że tak wypada. Ale poinformować a być zmuszonym do uzyskania zgody - to są dwie różne rzeczy.
Jak zdefiniować czynności lub zajęcia sprzeczne z obowiązkami wynikającymi z ustawy lub podważające zaufanie do służby cywilnej? To jest nie lada wyzwanie. Na pewno nie może to być zajęcie kolidujące z wykonywaną w urzędzie pracą, nie tylko swoją (np. jeśli jestem pracownikiem skarbówki, nie powinnam pracować jako doradca podatkowy, niezależnie od tego czym się w urzędzie zajmuję). A dalej? Czy taniec na rurze w nocnym klubie podważa zaufanie do służby cywilnej? Zdania pewno będą podzielone... Stąd też pojawia się pokusa wymuszenia na pracownikach przekazywania informacji o dodatkowych zajęciach. Tym samym szef urzędu bierze na siebie decyzję, czy dane zajęcie narusza czy nie narusza. Spotkałam się kiedyś ze stwierdzeniem, że dodatkowe zajęcie w postaci sprzątania u sąsiada "narusza powagę urzędu" w którym owa osoba sprzątająca u sąsiada pracuje. No cóż, mnie uczono, że żadna praca nie hańbi (i jeszcze - że tonący brzytwy się chwyta).
Idąc tą drogą można wiele zajęć sklasyfikować jako "naruszające powagę urzędu": sprzedawanie starannie wyhodowanej na działce pietruszki na przykład. Albo dorabianie jako niańka dla dzieci ("jedzie pociąg z daleka" i "my jesteśmy krasnoludki" i takie tam). Albo wróżenie z fusów (nawiasem mówiąc, jako analityk mam sporą praktykę odpowiadając na niektóre pisma; nie żebym się reklamowała, ale ostatnio 1/3 moich prognoz sprzed roku w zakresie budżetu zadaniowego mieści się w wymaganych granicach +-0.5 punktu procentowego, z czego jeden trafiłam dokładnie co do dwóch miejsc po przecinku ;) ). Długo by można. Pytanie, kto i według jakich kryteriów ma to oceniać?
Na ten temat jakiś czas temu toczyła się ciekawa dyskusja na FORUM - istnieją też dokumenty zawierające opinie w tym zakresie kierownictwa DSC. Oba pochodzą wprawdzie sprzed kilku lat, ale wciąż w mojej ocenie są aktualne - nie uległo zmianie brzmienie przepisów regulujących tę materię. Powołany przez Rbita dokument we wspomnianej dyskusji to pismo Dyrektora Departamentu, Pana Dagmira Długosza, kierowane do Prezesa Krajowej Rady Radców Prawnych. W tym przypadku chodzi o możliwość odmowy wyrażenia zgody. Czytamy tam m. in.:
...moim zdaniem, decyzja o wyrażeniu zgody na podjęcie dodatkowego zatrudnienia nie zależy od swobodnego uznania dyrektora generalnego urzędu. Oznacza to, że w przypadku gdy dodatkowe zatrudnienie lub zajęcie zarobkowe nie koliduje z określonymi konstytucyjnie zadaniami służby cywilnej tj. nie narusza zasady rzetelności, bezstronności i neutralności politycznej służby cywilnej, brak jest podstaw dla nie wyrażenia zgody na podjęcie dodatkowego zatrudnienia lub zajęć zarobkowych.
Drugi dokument odnaleźliśmy na stronie skarbowców: pismo ówczesnego Szefa Służby Cywilnej, Pana Jana Pastwy do Naczelnika Urzędu Skarbowego w Oleśnicy. Tam możemy przeczytać, że:
...wydaje się, że dyrektor generalny urzędu (osoba wykonująca jego zadania) ma prawo określić zajęcia dydaktyczne lub szkoleniowe, wykonywane na innej podstawie niż stosunek pracy, których podejmowanie będzie uważał za sprzeczne
z obowiązkami członków korpusu służby cywilnej, wynikającymi z ustawy lub podważające zaufanie do służby cywilnej. Ma prawo również prosić o informację nt. dodatkowych zajęć wykonywanych przez pracowników zatrudnionych w urzędzie. Natomiast wprowadzenie w regulaminie pracy obowiązku uzyskiwania zgody na podejmowanie ww. zajęć jest, moim zdaniem, sprzeczne z obowiązującymi przepisami.
No tak, w obu pismach występują sformułowania: "moim zdaniem" i "wydaje się". Tylko teraz wkraczamy w trudną kwestię: ingerencji pracodawcy w życie prywatne pracownika. W przypadku urzędników s.c. ustawa określa jasno i nie ma zmiłuj: zgoda musi być. W przypadku pracowników gdy mowa o dodatkowych zajęciach zarobkowych takiego wymogu nie ma. O ile można się zgodzić, że problemem jest kwestia oceny czy dany rodzaj zajęć koliduje czy nie z wykonywaną pracą oraz zasadami etyki (ale o tym za chwilę), o tyle określenie przepisami wewnętrznymi obowiązku wystąpienia o zgodę w przypadkach, gdy ustawa tego nie wymaga zdecydowanie idzie za daleko.
Przy czym należy zauważyć, że jako członkowie korpusu s.c. zawsze - zgodnie z zasadami etyki - mamy obowiązek dbać o wizerunek służby cywilnej i o zaufanie społeczne do niej. Nie tylko w przypadkach gdy podejmujemy dodatkowe zajęcia zarobkowe. Czy w takim razie szef członka ksc powinien wiedzieć o wszystkim co się owemu członkowi ksc w życiu przydarzy? O wszystkich decyzjach jakie pracownik podejmuje? Nie mówię tu o popełnianiu przestępstw, bo to oczywiste. Mówię o prawie do decydowania. Bo może dojść do sytuacji, że zakup budyniu czekoladowego firmy X godzi w wizerunek, ponieważ osoba decydująca (o tym co narusza a co nie narusza) nie znosi budyniu czekoladowego a reklamy firmy X ją denerwują.
Może więc warto sięgnąć do konstytucji:
Art. 51.
Nikt nie może być obowiązany inaczej niż na podstawie ustawy do ujawniania informacji dotyczących jego osoby.
Podejmując zatrudnienie w korpusie mamy świadomość, że obowiązują nas pewne zasady i to my jako pracownicy jesteśmy za ich przestrzeganie odpowiedzialni. Jeśli je - świadomie czy nie - łamiemy, ponosimy tego konsekwencje. Rozwiązanie tego problemu (w tym oceny - narusza czy nie) jest relatywnie proste. Osoba kierująca urzędem powinna umieć stworzyć taką atmosferę pracy, żeby podwładni sami z siebie uważali, że wypada informację o podjęciu dodatkowego zatrudnienia przynajmniej bezpośredniemu przełożonemu przekazać. A potem - zwykła rozmowa, żeby rozwiać wątpliwości zanim będzie za późno (narusza? czy nie narusza?). I tyle...