Dzisiejszy dzień przyniósł dwie publikacje dotyczące naszych wynagrodzeń: na stronie DSC opublikowana została analiza zatrudnienia i wynagrodzeń według płci w korpusie służby cywilnej, a na stronach Dziennika Gazety Prawnej kolejny artykuł o tym jak to mimo zamrożenia wzrastają zarobki w administracji. Obie publikacje dają do myślenia, ale każda na swój sposób.
Celem pierwszej z nich jest - w dużym skrócie mówiąc - badanie, czy w służbie cywilnej występuje zjawisko dyskryminacji ze względu na płeć. Nie będę może powtarzać zawartych w analizie wniosków, bo sami je możecie przeczytać, ale nie byłabym analitykiem, gdybym nie spojrzała na te dane pod nieco innym kątem. Nie ukrywam, że brak mi trochę danych liczbowych, bo same procenty to trochę mało, ale mimo to daje się niewątpliwie zauważyć pewien ciekawy trend. Otóż patrząc na poniższy wykres:
...nie da się nie zauważyć dość ciekawej rzeczy - największy odsetek mężczyzn a najmniejszy kobiet jest w tych urzędach, w których wynagrodzenia są wyższe - czyli w służbie zagranicznej, urzędach centralnych, UKSach i ministerstwach. Patrząc po branży - w izbach skarbowych pracuje procentowo więcej mężczyzn niż w urzędach skarbowych. Jak to tłumaczyć? Czy kobiety składają tam mniej aplikacji, bo mniej wierzą że im się uda? I nie, nie jestem zwolenniczką parytetów, bo nie o to tu chodzi. To tylko to spojrzenie pod innym kątem...
Druga rzecz: kolejny wykres prezentuje zatrudnienie według grup stanowisk:
Analiza wskazuje że mniej więcej po równo rozkłada się liczebność kobiet i mężczyzn na wyższych stanowiskach. Ale... skoro liczebność korpusu na 31.12.12r. wynosiła ok. 121,5 tys. osób, to patrząc na wykres 1 po wykonaniu prostego obliczenia wychodzi, że kobiet w korpusie jest 84,5 tys, a mężczyzn 37 tys. Jednocześnie widać, że w najsłabiej opłacanej grupie, czyli na stanowiskach wspomagających kobiety stanowią 75%.
Co to oznacza?
Ano wyobraźmy sobie dwoje młodych ludzi podejmujących pracę w korpusie - kobietę i mężczyznę. Statystycznie biorąc mężczyzna nadal ma znacznie większe szanse na wyższe stanowisko i lepsze zarobki - istnieje większe prawdopodobieństwo, że pracodawca awansuje mężczyznę niż kobietę. I to, że na wyższych stanowiskach jest proporcja niemal pół na pół wcale nie oznacza, że są równe szanse. I powtarzam po raz drugi - nie jestem za parytetami. Chcę tylko pokazać, że analizy można robić na różne sposoby.
Może inny przykład: są dwa zespoły i dwa kierownicze stanowiska. W każdym z zespołów pracuje po 7 kobiet i 3 mężczyzn. W jednym zespole szefem jest kobieta, w drugim mężczyzna. Jest po 50%? Jest. Ale jeśli byśmy przeliczyli procent z osób reprezentujących daną płeć, to wyjdzie że łącznie w tych dwóch zespołach kierownicze stanowiska zajmuje ok. (w zaokrągleniu) 17% spośród mężczyzn i 7% spośród kobiet. Jest różnica?
Ok, nie będę się wdawać w dalszą analizę, bo myślę, że już wiecie o co mi chodzi. Poza tym, jak już wspomniałam - brak mi liczb. Procenty to trochę mało.
Natomiast z dzisiejszej publikacji naszego ulubionego autora w Dzienniku Gazecie Prawnej wypływają nieco inne wnioski. Po pierwsze, tradycyjnie tytuł szczuje na urzędników. Wszystkich. I jest to - też tradycyjnie - równie niesmaczne co żałosne. Wbrew tytułowi który sugeruje że wszystkim urzędnikom w czasach kryzysu żyje się jak pączkom w maśle z treści wynika jedna rzecz: lepiej pracować na wysokim stanowisku w wysokim urzędzie. Niesłychanie odkrywcze, doprawdy...
Jaki odsetek członków korpusu służby cywilnej naprawdę może się pochwalić wzrostem wynagrodzeń mimo zamrożenia? Mój mąż po lekturze tego artykułu patrzy na mnie dziwnie i pyta: gdzie ta kasa? Czy w związku z niesnaskami małżeńskimi z tego powodu oraz tym, że sąsiedzi mi się przestali kłaniać mogę wystąpić do DGP o odszkodowanie?
Co by się stało takiego strasznego gdyby tytuł artykułu nie sugerował kłamliwie że każdy ze 121,5 tys. członków korpusu s.c. dostał 800 zł podwyżki? Pan autor zarobiłby mniej? No cóż -
pecunia non olet. Ale niektórzy, niestety, dla pieniędzy zrobią bliźnim każde świństwo.
wykresy pochodzą z analizy DSC