Przyszło mi ostatnio wyjaśniać dlaczego spadły wpływy z VAT. Pominę już ten drobny szczegół, że na analizę miałam teoretycznie jeden dzień, a w praktyce znacznie mniej - nawiasem mówiąc wciąż mam nieodparte wrażenie, że na wysokich szczeblach nadal panuje przekonanie, że aby odpowiedzi na zadane różne pytania uzyskać wystarczy nacisnąć guzik. Otóż nie, bowiem w naszej dyspozycji pozostaje wciąż szereg aplikacji nie zawsze ze sobą powiązanych (o czym kiedyś już było) i w efekcie jeśli potrzebny jest jakiś raport przekrojowy to naciśnięcie guzika powoduje, że guzik wychodzi.
Aktualnie trwa projekt zmierzający do stworzenia nowego oprogramowania dla służb skarbowych, niemniej patrząc na instytucje macierzyste osób z nim związanych mam poważne obawy czy aby na pewno to oprogramowanie rozwiąże nasze problemy. O przydatności i skuteczności oprogramowania na poszczególnych stanowiskach decyduje bowiem mnóstwo różnych szczegółów, które komuś kto nie pracował jako zwykły użytkownik przy naszych, łagodnie mówiąc, nie do końca doskonałych aplikacjach - niekoniecznie muszą przyjść do głowy.
Tak więc każda analiza praktycznie musi zostać poprzedzona zebraniem danych za pomocą jakiegoś skryptu. Zazwyczaj tworzonego samodzielnie. W każdej jednostce. A to wymaga trochę czasu. A jeszcze więcej czasu: analiza i interpretacja tych danych.
Ale nie o tym miało być. No więc: dlaczego spadają wpływy z VAT? Z obserwacji różnych powodów może być wiele. Bo zmniejszyła się sprzedaż. Bo firmy padają. Bo potencjalni nabywcy nie mają pieniędzy i ograniczają się do wydatków niezbędnych. Bo jak nie ma zbytu na krajowym rynku, to się szuka odbiorców poza nim. Ale jak znam życie, na pytanie: dlaczego na koniec lutego tego roku w porównaniu z poprzednim jest mniej wpływów najpopularniejszą odpowiedzią będzie: bo tegoroczny luty miał 28 dni, a ubiegłoroczny - 29... Inną bardzo prawdopodobną odpowiedzią na to pytanie możliwą do uzyskania w błyskawicznym terminie jest: bo podatnicy mniej płacą.
Nie przestaje mnie zadziwiać jak to jest, że z jednej strony traktowani jesteśmy jak cudotwórcy będący w stanie przygotować rzetelne analizy w kilka godzin (jeżeli policzyć te po zakończeniu pracy do jej rozpoczęcia następnego dnia to ok, w kilkanaście), a z drugiej - jak powietrze. W dodatku: morowe powietrze...