Prawdę mówiąc, gdy ujrzałem hasło „polityki publiczne” trochę czasu mi zajęło, żeby je jakoś przyporządkować. Teoretycznie są to zbiorowe działania podejmowane w związku z istniejącymi, czy też pojawiającymi się problemami społeczeństwa. Powinny to być działania usystematyzowane, wdrażane celowo w oparciu o obiektywną diagnozę sytuacji społeczno-gospodarczej, także uwarunkowań politycznych, możliwości i priorytetów.
Czy poza teoretycznymi rozważaniami cos takiego u nas funkcjonuje? Wydawałoby się, iż jest to arena dla działań w danym momencie „panującego” rządu. Czy tylko? Zbiorowych problemów – wymagających systemowych rozwiązań jest zawsze więcej niż możliwości. Które zostaną podjęte pierwsze? Wpływ mają na to z pewnością nie tylko priorytety wyznaczane przez rząd, ale także dobrze zorganizowane grupy społeczne i różnorakie organizacje przedstawicielskie
(szczególnie gdy rząd nie ma zdecydowanego poparcia)
.Jak to wygląda w innych krajach, a jak u nas? Czy poza teoretycznymi rozważaniami można zaobserwować kompleksowe działania na tym polu? Czy w tych obszarach można dojrzeć jakąś racjonalną linię poczynań?
Mam wrażenie, że każda debata publiczna w wykonaniu polityków niestety nie ma nic wspólnego z tworzeniem polityk publicznych, a zaczyna się i kończy na „politykowaniu”.
Czy coś inspirującego wniesie i zmieni planowana na 12 grudnia 2012 r. w Krajowej Szkole Administracji Publicznej konferencja POLITYKI PUBLICZNE W POLSCE. POTRZEBY MODERNIZACJI STANDARDÓW DZIAŁAŃ PUBLICZNYCH WOBEC KRYZYSU?