Na stronach Dziennika Gazety Prawnej ukazał się artykuł o tym, że urzędnicy skarbowi odchodzą z urzędów. Nawiasem mówiąc, nawiązując do drugiej części tytułu - w urzędach skarbowych dzisiaj też się pomaga podatnikom, a nie tylko ich karze, ale to taka mała złośliwostka z mojej strony. Wiecie, mam coraz większą chęć poznać osobiście ich guru od tytułów - to musi być jakiś niespełniony miłośnik specyficznej prasy...
Ale do rzeczy: sam artykuł porusza problem, który sygnalizujemy od jakiegoś czasu. Póki co na rynku pracy jest ciężko, zwłaszcza w małych miejscowościach. Ale kiedy nastąpi cud i sytuacja się poprawi, trzeba będzie w urzędach (nie tylko skarbowych) poinstalować drzwi obrotowe, żeby się ludzie nie potratowali. Poczytajcie sobie też komentarze - czasem mam wrażenie, że niektóre generowane są automatycznie wg użytych w publikacjach tagów bo zawsze są tej podobnej treści. Niemniej jest tam kilka wypowiedzi wartych przeczytania (przy okazji pozdrowienia dla Berta, jeśli nas czytuje).
W ramach rozwinięcia tematu mamy dla Was krótką rozmowę z osobą, która kilka lat temu zdecydowała się porzucić fiskusa i równocześnie korpus służby cywilnej. Myślę, że warto spojrzeć na temat właśnie z tej strony, która nam - jako jednostkom związanym z różnymi urzędami - jest zdecydowanie najbliższa.
Jak długo pracowałeś w KSC?
W korpusie służby cywilnej spędziłem ponad 10 lat.
W jakim resorcie (jeśli to nie tajemnica)?
To żadna tajemnica, pracowałem w urzędach podlegających ministrowi właściwemu ds. finansów publicznych.
Jaka była przyczyna decyzji o odejściu z urzędu?
Przyczyn było kilka. Wśród najważniejszych: „szklany sufit” czyli brak możliwości dalszego zawodowego awansu, wypalenie zawodowe, wieczne „nadgodziny”. W pewnym momencie zaczęło się to wszystko odbijać na życiu prywatnym, więc trzeba było coś z tym zrobić.
Czy trudno było znaleźć pracę? Jak długo jej szukałeś?
Nie było ciężko. Szukałem pracy kilka miesięcy, bez jakiejś nadmiernej nerwowości. Decyzja o odejściu z urzędu musiała w tym czasie dojrzeć. Aż wreszcie znalazłem to czego szukałem i złożyłem wypowiedzenie w urzędzie.
Miałeś już namierzonego nowego pracodawcę czy odszedłeś nie mając jeszcze nic konkretnego?
Odszedłem z urzędu, gdy miałem już uzgodnione warunki zatrudnienia u nowego pracodawcy. Nie chciałem ryzykować i zostać na lodzie przez bliżej nieokreślony czas.
Czy praca w sektorze prywatnym daje więcej satysfakcji niż w urzędzie?
Wszystko zależy od tego co kto lubi i do czego ma predyspozycje. Są ludzie, którzy nigdy nie sprawdzą się w korporacji ale i tacy, którzy w urzędzie będą się dusić i nie zagrzeją długo miejsca. Osobiście cenię mimo wszystko lata spędzone w urzędzie, dzięki temu zdobyłem bogate doświadczenie. Z kolei sektor prywatny daje dużo więcej możliwości, nie ogranicza pracownika zawodowo tak, jak choćby czynią to przepisy ustawy o służbie cywilnej czy ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności przez osoby piastujące funkcje publiczne (…). Generalnie to dwa światy, w sektorze prywatnym trafiłem do dużej grupy kapitałowej, miałem szanse na liczne szkolenia, rozwój zawodowy, zdobywanie doświadczeń. Ale ten sektor ma też swoje słabe strony. Relacja między tymi dwoma światami z pewnością nie jest czarno-biała, są liczne odcienie szarości.
Jakie były wg Ciebie pozytywne strony zatrudnienia w urzędzie?
Na początku (koniec lat 90.) była to z pewnością bardzo dobra atmosfera w zespole, do którego trafiłem. Wszystko zależy moim zdaniem od kierownictwa, jak buduje relacje z pracownikami. Jeśli urząd przypomina prywatny folwark, a kierownik urzędu jest tam Jego lub Jej Ekscelencją to wiadomo, że nic dobrego z tego nie wyniknie i prędzej czy później atmosfera pracy będzie nie do zniesienia dla większości pracowników, no może z wyłączeniem krewnych i znajomych królika, bo jak pokazuje doświadczenie, tacy zawsze się znajdą.
Obecnie trudno doszukiwać się pozytywnych stron zatrudnienia w urzędach. Kilkuletnie zamrożenie wynagrodzeń, niezrozumiały i nieefektywny system motywacyjny, ograniczenia w możliwości legalnego protestowania przeciwko temu stanowi rzeczy, to wszystko sprawia że narasta zniechęcenie i frustracja, która niestety jest lekceważona przez kierowników urzędów, a na samej górze (DSC) zdaje się być zupełnie niedostrzegana. Czasy, kiedy praca w urzędzie równała się z bezpiecznym, spokojnym i bezstresowym zatrudnieniem bezpowrotnie minęły.
Jakie negatywne?
Już wspominałem, to wszystko co złożyło się na przyczyny mojego odejścia można zakwalifikować do negatywnych stron pracy urzędniczej. Do tego dodałbym mizerię wynagrodzeń na szeregowych stanowiskach, brak racjonalnego systemu motywacyjnego oraz wszystko to co na co dzień kuleje a powoduje frustrację i zniechęcenie ludzi. To jeden z powodów dla których młodzi ludzie zatrzymują się w urzędach na chwilę, po wpis w CV.
Czy gdyby przyszło Ci podejmować taką decyzję dzisiaj, zrobiłbyś to samo?
Pewnie Cię rozczaruję i zmartwię, ale nie zawahałbym się ani chwili przed podjęciem takiej decyzji.