Tak sobie czytam artykuł zamieszczony w Gazecie Prawnej, który podsunął nam na forum Uksik, dotyczący udziału urzędników skarbowych w tegorocznej odsłonie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i wyciągam wnioski...
Na pierwszy rzut oka tekst chwali urzędników fiskusa. Niemniej im bardziej się w niego zagłębiam, tym większe mam odczucie, że to pochwała jak dla kogoś, kto po latach bycia potworem wychodzi na światło dzienne.
Weźmy choćby ten cytat:
"Warto, żeby ten pozytywny wizerunek skarbowców pokazany 8 stycznia był podtrzymywany przez resztę roku. Dobrze by było. W obecnych czasach publiczne relacje i kontakty z otoczeniem, czyli public relations, są tym, co kształtuje pozytywny wizerunek wśród społeczeństwa. A ten na pewno przyda się administracji skarbowej."
No to może zastanówny się razem, kto tak bardzo zdemonizował urzędników fiskusa? Może media? Na przykład na podstawie spraw, w których urzędnicy nie mogli się bronić przed prasowymi oskarżeniami, bo ich obowiązywała tajemnica skarbowa? Albo artykułów kończonych słowami: "to tylko brak dobrej woli", kiedy autor nawet nie próbował zajrzeć do obowiązujących i wiążących przepisów?
Tak z ręką na sercu, kiedy łatwym celem dla wierszówki jest urząd skarbowy albo UKS, to ile wysiłku wkłada się w sprawdzenie stanu faktycznego?
Może dziennikarze nie zdają sobie sprawy, że w skarbówce pracują ludzie jak wszyscy inni. Mają rodziny, dzieci, chodzą na wywiadówki, na mecze, na spotkania towarzyskie, robią zakupy, mają przyjaciół i znajomych. Przeżywają chwile szczęścia i życiowe tragedie. Krótko mówiąc: są ludźmi.
Nie sypiają w kryptach i nie chronią się przed światłem słonecznym (dowód: urzędy pracują w dzień, a nie w nocy...). Nie zmieniają się w nietoperze. Nie odstrasza ich czosnek i potafią przekroczyć bieżącą wodę. Odbijają się w lustrach.
A to, że mają niekiedy obłęd w oczach, to efekt formalizacji wprowadzanej w urzędach, podobno w celu podniesienie jakości zarządzania. Podatnicy, którzy skarżą się na biurokrację znoszą to tylko wtedy, kiedy przychodzą. My mamy to bez przerwy i jeszcze musimy być skuteczni...
To natomiast, że bywają bladzi i wyglądają jak zmory to efekt zamrożonych od kilku lat wynagrodzeń przy wciąż spadającej realnej sile nabywczej pieniądza.
Mimo to ankiety badające poziom satysfakcji klienta wskazują, że ludzie jako jednostki są zadowoleni z obsługi w urzędzie. Chwalą uprzejmość i profesjonalizm. W mediach o tym cichutko. W efekcie jeśli na 100 tys. załatwionych spraw jedna jest zawalona (bez względu na to, czy chodziło o nieuprzejmość, niekompetencję czy o cokolwiek innego) w eter idzie, że fiskus znów żeruje na społeczeństwie.
To jest zwyczajnie nieuczciwe, proszę dziennikarzy.
Choćbyśmy na rzęsach stanęli, przy takim Waszym podejściu nigdy wizerunku nie uda się zmienić.
Ale miło by było, gdyby nie wstawiać przynajmniej takich zdań: "Reprezentanci i wykonawcy władzy publicznej na równi ze zwykłymi ludźmi potrafili porozumieć się dla dobra społecznego."
Minister jest jeden. A pracownicy urzędów i izb, a nawet w dużej części ministerstw to zwykli ludzie są - tacy sami jak wszyscy inni. Może na początek dobrze byłoby to zapamiętać.
I nie chować ostrzy między przyjaznymi słowami.