Kilka słów o informacji...
Ostatnio czuję się jakbym znów wróciła do szkoły. Odmłodniałam zdecydowanie - nie tylko dlatego, że znów jak lata temu trzeba udawać - i przydeptując gryzące sumienie, gdzieś się kryć z papierosem. No, to akurat uczucie niekoniecznie znane jest wszystkim.
Ale o czym innym miałam pisać.
Informacja jest podstawowym narzędziem zarządzania. Informacja umieszczona w odpowiednim kontekście i przetworzona staje się wiedzą. Niewłaściwa lub nieaktualna informacja może spowodować sporo kłopotów. Wiedza uzyskana z przeanalizowanych informacji powinna być podstawą podejmowanych decyzji.
Tak naprawdę w naszych warunkach, kiedy przepisy zmieniają się na wyścigi, trzeba pamiętać które kiedy w danej sprawie stosować (Elsinore wspomniał o zmianach w VAT, ja sięgnę po przykład związany z rozliczaniem podatku od sprzedaży nieruchomości, w tym zasad naliczania odsetek), jednym okiem śledzić zmiany, drugim orzecznictwo, trzecim - interpretacje itd. Kiedy o tym piszę, mam przed oczami gościa, który zarabiał na życie na transakcjach arbitrażowych. Na jednym monitorze przed sobą miał giełdę w Tokio, na drugim w Nowym Jorku, na trzecim w Warszawie...
Może to jest właściwa droga?
Ale pojawiło się tańsze dla pracodawcy rozwiązanie - bat w postaci ustawy o odpowiedzialności urzędników...
Tylko... jak to poprawi spójność uzyskiwanych przez urzędników informacji?