coraz ciekawiej wygląda sprawa urzędników wyborczych
Elsinore pisał już o problemach z pozyskaniem wymaganej liczby osób, które mają pełnić funkcję urzędników wyborczych (na przykład
TUTAJ i
TUTAJ i
TU; pisaliśmy też
TUTAJ). Jak wiecie, termin składania zgłoszeń do pełnienia tej funkcji przedłużono do 16 kwietnia. O sprawie piszą liczne portale gminne, alarmując, że urzędników wyborczych brakuje niemal wszędzie. Główne powody braku chętnych, wskazywane przez dziennikarzy i ich rozmówców to brak jasno określonych w ustawie zasad wykonywania obowiązków, zapis wykluczający udział w komisji na terenie gminy w której urzędnik mieszka lub pracuje (przy jednoczesnym wskazaniu, że koszty dojazdu nie będą zwracane), brak jasnych zasad rozliczania wynagrodzenia - nie wiadomo nadal (mimo prób wyjaśnień) jak będzie rozliczany czas pracy. A dodatkowo - ogrom pracy do wykonania i bardzo duża odpowiedzialność. Ponadto za czas pracy na rzecz Krajowego Biura Wybroczego urzędnik nie otrzyma wynagrodzenia od swojego pracodawcy; więcej - ze względu na konieczność bycia dyspozycyjnym dla KBW siłą rzeczy nie będzie dyspozycyjny na rzecz macierzystej jednostki. To wszystko powoduje, że osoby które mogłyby aplikować są ostrożne - nie wiedzą, ile czasu zajmie im dodatkowe zajęcie ani jak zareaguje na czas nieobecności ich główny pracodawca.
Na stronie Portalu Samorządowego pojawiła się teza, że
wykonywanie funkcji urzędnika wyborczego nie powinno mieć wpływu na otrzymywanie trzynastek i nagród jubileuszowych. Wykonywanie funkcji urzędnika wyborczego nie ma również wpływu na staż pracy
Tak uważa adwokat Mateusz Grasicki.
Problem w tym, że administracja publiczna ma swoich własnych prawników, którzy będą prezentowali na prośbę szefów swoje własne opinie i to one będą brane pod uwagę przez pracodawców. Czas poświęcony na sprawy komisji wyborczej nie będzie opłacany przez macierzystego pracodawcę. Nie przewidziano natomiast ani trzynastek ani liczenia do stażu dla urzędników wyborczych. To samo dotyczy ewentualnych nagród. W mojej ocenie - choć prawnikiem nie jestem - niestety, będzie to miało wpływ. Z drugiej strony należy pamiętać, że każdy szef musi przede wszystkim zapewnić wykonanie podstawowych zadań swojej jednostki, bo z tego jest rozliczany. A to oznacza, że nie tylko musi pogodzić się z nieobecnością osoby, która zostanie powołana - ale musi też zapewnić zastępstwo. Co wbrew pozorom, wcale nie musi być proste przy dzisiejszej coraz węższej specjalizacji. Nie mówiąc o tym, że to zastępstwo powinno być jakoś wynagrodzone (tak, wiem, rzadko jest - co nie zmienia faktu, że być powinno).
Przy tym wszystkim mam wrażenie, że wpisując w ustawę administrację rządową jako źródło kadr urzędników wyborczych ktoś zapomniał o ustawie o służbie cywilnej i zasadach etyki - mówię tu o zapisie dotyczącym dodatkowego zatrudnienia i dodatkowych zajęć zarobkowych. W pierwszym tekście na ten temat zastanawiałam się, która z tych form ma zastosowanie. Uchwała Państwowej Komisji Wyborczej stwierdza wprawdzie, że:
Pełnienie funkcji urzędnika wyborczego nie wiąże się z nawiązaniem stosunku pracy, ani nawiązaniem umowy cywilnoprawnej
- ale jakby nie patrzeć, wykonywanie czynności wynikających z powołania jest pracą za którą przysługuje wynagrodzenie, a zagadnienia związane z pracą są regulowane w Polsce stosownymi ustawami. Zapisy ustawy na podstawie której nastąpią powołania - jak pisał Elsinore - nie wyczerpują zagadnień ani praw urzędnika ani jego odpowiedzialności jako pracownika. Mamy tu do czynienia z meczem uchwała vs ustawy...
Pani Magdalena Pietrzak, szefowa Krajowego Biura Wyborczego na łamach
wig.waw.pl:
urzędnicy wyborczy nie będą musieli wykonywać swoich obowiązków w godzinach pracy urzędów. – To nie są czynności, które muszą wykonywać w trakcie godzin swojej pracy i swoich obowiązków służbowych (…). To jest kwestia zorganizowania sobie pracy przez urzędników – mówiła. – Wiem, że jest problemem, że w ustawie nie ma przewidzianej żadnej formy oddelegowania, ani ewentualnego urlopu, to są sprawy, które musi regulować każdy urzędnik ze swoim pracodawcą, jednakże to jest kwestia zorganizowania sobie prac
I w tym momencie Szekspir do mnie przemówił:
Jeszcze ranek nie tak bliski, słowik to, a nie skowronek (...)
Jestem tylko człowiekiem technicznym, nie prawnikiem. Dlatego pozwoliłam sobie zapytać DSC o opinię na temat, który od początku wydał mi się dość istotny, a który mało kto w mediach podnosi, tj. właśnie kwestii zgody dyrektora generalnego na podjęcie tej pracy. Póki co czekam na odpowiedź. Liczę też na Wasze opinie, bo wiem, że wśród Czytelników mamy i prawników.
Jakby jeszcze było mało problemów z tym zagadnieniem - jak było do przewidzenia, pojawił się wątek wskazywanych ochotników.
Przedstawiciele delegatur KBW zapowiadają, że będą wnioskowali o pomoc w ich [urzędników - przyp. red.] poszukiwaniu do samorządów gminnych, powiatowych i wojewódzkich
Warszawska Izba Gospodarcza natomiast cytuje Prezydenta Gliwic, Zygmunta Frankiewicza:
Widać, że nie ma wielu zgłoszeń, już w tej chwili otrzymujemy pisma, PKW zwróciła się do nas o zgłaszanie tych kandydatów.
Póki co, jak widać, dotyczy to administracji samorzadowej, nie rządowej. Jednak konia z rzędem temu, kto mi, człowiekowi technicznemu, skażonemu logiką, wytłumaczy: jeśli pracodawca wskaże osobę do powołania czy nie będzie to równoznaczne z poleceniem służbowym? A jeśli tak, jaka będzie podstawa niewypłacenia wynagrodzenia za czas poświęcony sprawom wyborów? I kto poniesie koszty dojazdu?
Pomóżcie mi to rozwikłać...