Nie przypuszczałem, że tyle dobrego humoru dostarczy mi zamieszanie związane z powoływaniem urzędników wyborczych. Majstrowanie przy kodeksie wyborczym okazuje się nie być łatwym zadaniem, a sklecone w pośpiechu, nieprzemyślane zmiany zaczynają dawać pierwsze owoce.
Racjonalny ustawodawca zakładał zapewne, że tłumy kandydatów walić będą drzwiami i oknami do Delegatur Krajowych Biur Wyborczych ze swoimi aplikacjami na stanowiska urzędników wyborczych. Nic bardziej mylnego. Założenie szybkiego pozyskania armii 5.500 - 5.900 (jak szacowano) urzędników wyborczych można między bajki włożyć. Państwowa Komisja Wyborcza po raz drugi przedłużyła termin przyjmowania przez dyrektorów Delegatur KBW zgłoszeń ochotników do pełnienia funkcji urzędników wyborczych. Pierwotny termin - którego sposób wyliczenia wskazano w uchwale PKW z 19 lutego 2018r. w sprawie określenia liczby, trybu i warunków powoływania urzędników wyborczych - wypadał na 15 marca. Następnie, uchwałą z 12 marca 2018r. został on wydłużony do 6 kwietnia. Obecnie, zgodnie z uchwałą podjętą w dniu 26 marca 2018r., termin przedłużono do 16 kwietnia 2018r. Jakby na to nie spojrzeć, to wygląda to mało profesjonalnie i krótko mówiąc - słabo.
Państwowa Komisja Wyborcza nie może też się ostatecznie zdecydować ilu urzędników wyborczych potrzeba, by sprawnie zorganizować i przeprowadzić proces wyborów. Potrzeby w tym zakresie wskazywano w sposób następujący:
1. Uchwała PKW z 19 lutego:
Urzędników wyborczych powołuje się w liczbie:
1) dwóch, w gminach do 20.000 mieszkańców;
2) trzech, w gminach do 50.000 mieszkańców
i po jednym na każde kolejne rozpoczęte 50.000 mieszkańców, lecz nie więcej niż 7.
2. Uchwała PKW z 12 marca:
Urzędników wyborczych powołuje się w liczbie dwóch w gminach do 50.000 mieszkańców i po jednym na każde kolejne rozpoczęte 50.000 mieszkańców, lecz nie więcej niż 7.
3. Uchwała PKW z 26 marca:
Urzędników wyborczych powołuje się w liczbie:
1) jednego, w gminach do 5.000 mieszkańców;
2) dwóch, w gminach do 50.000 mieszkańców
i po jednym na każde kolejne rozpoczęte 50.000 mieszkańców, lecz nie więcej niż 7.
To również pokazuje, że zmiany legislacyjne były nieprzemyślane, a potrzeby, które mają przecież wymierny efekt i przełożenie na finanse publiczne, nie zostały poddane rzetelnym analizom. O ile w ogóle ktoś to wcześniej analizował...