...a może o czymś innym...
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, a nawet jeszcze dalej niż według PKP leży Gorzów Wielkopolski, było sobie pewne Królestwo. Nie lepsze i nie gorsze od innych, funkcjonowało sobie spokojnie przez całe lata. Pewnego dnia jednak na dworze królewskim pojawił się niejaki Smok. Zjawiwszy się, znienacka jął nękać Króla wątpliwościami. Przy każdej okazji (a miał ich niemało, bo Król lubił otaczać się nowymi osobami) Smok zadawał władcy trudne, podstępne pytania. Na przykład:
Ty, Król, a zastanawiałeś się kiedyś jak usprawnić pracę królewskiej administracji?
Król jakoś nigdy wcześniej nie zastanawiał się nad tym problemem. W zasadzie nie uważał, że w ogóle istnieje jakiś problem. Prawdę mówiąc, nie wiedział nawet, że królestwo ma jakąś administrację. Tymczasem Smok systematycznie wskazywał rozmaite niedociągnięcia w państwie, za każdym razem kończąc słowami: to wina źle funkcjonującej administracji. Co gorsza, Smok od czasu do czasu znikał z królewskiego dworu udając się w teren. Zwoływał konferencje prasowe, kupował reklamy społeczne i z pewnością gdyby mógł, założyłby sobie konta na Facebooku i Twitterze. A może i na Instagramie. Ale na szczęście, jak wspomnieliśmy wcześniej, wszystko działo się dawno, dawno temu. W każdym razie robił to tylko po to, aby szerzyć w społeczeństwie informację, jakoby wszystko było winą urzędników.
W tym samym czasie w królestwie w większym niż dotychczas stopniu zaczęły znikać dziwice. Zaniepokojeni tym zjawiskiem królewscy analitycy udali się na audiencję i próbowali zwrócić uwagę władcy na ten fakt oraz wskazać oczywistą korelację między tym zjawiskiem a pojawieniem się w państwie Smoka. Wezwany natychmiast Smok wyjaśnił, że spadek populacji dziewic na terenie królestwa nie ma nic wspólnego z jego obecnością, jest natomiast efektem - a jakże - nieefektywnie działającej administracji.
Ponieważ Smok niewątpliwie miał gadane i w dodatku pokazywał mnóstwo rysunków, na których dominowały różnorakie strzałki, Król uznał, że analitycy chytrze chcieli pozbyć się Smoka i odwrócić królewską uwagę od Prawdziwego Problemu.
Zaprosił więc Smoka do swej letniej rezydencji, gdzie ustalono, że:
- administracja Królestwa odda część swoich zadań tym, którzy zadeklarują wykonywanie ich jak najtaniej,
- pracownicy królewskiej administracji mają zarabiać niewiele, a w ogóle to część należy zwolnić, bo sokoro nie będzie zadań to nie będą potrzebni - administracja ma być jak najtańsza,
- ci którzy zostaną mają systematycznie i jak najczęściej meldować co robią, przy czym nie wolno im informować ile czasu zajmuje wypełnianie tych meldunków,
- należy stale tłumaczyć społeczeństwu, że to nie królewskie prawa są złe, ale źli są pracownicy administracji,
- absolutnie nie wolno pracownikom administracji zarabiać dodatkowych pieniędzy - Smok zobowiązał się do przeprowadzenia serii szkoleń o etyce,
- powinna w królestwie wzrosnąć produkcja dziewic,
- nie wolno pod żadnym pozorem kształcić w administracji analityków.
Zrobił Król jak mu Smok radził. NIebawem okazało się, że przejęte od administracji zadania kosztują znacznie więcej niż do tej pory. Analitycy popadli w niełaskę, więc Król nawet nie zerknął na ich kolejny raport, w którym czarno na białym było napisane, że:
- Smok spotykał się wielokrotnie z miejscowymi przedsiębiorcami i prowadził wykłady z zarządzania. Uczył ich m. in., że prowadzenie działalności polega na dążeniu do maksymalizacji zysku i minimalizacji kosztów,
- uczestnicy wykładów jednomyślnie podwyższyli kwoty w wystawianych Królowi fakturach za świadczenie publicznych usług, a jednocześnie zwolnili swoich pracowników zlecając wykonywanie tych zadań znacznie tańszym, zatrudnianym na czarno studentom,
- liczba dziewic w królestwie zmniejsza się w tempie przerażającym,
- królewska administracja odchudziła się przede wszystkim z ludzi kompetentnych, mających powyżej uszu takiego traktowania - a razem z nimi znikał know-how,
- raport jest raportem pożegnalnym, bo od następnego dnia zabraknie analityków w państwie.
Nie minęło wiele czasu gdy para królewska postanowiła ożenić swojego syna.
W królestwie zrobiło się jakoś niespokojnie. Poddani nie przyjęli do wiadomości, że to nie państwo odpowiada za świadczenie usług publicznych. Jak powiedział nam kmieć Maciej, spotkany niedaleko zamku:
oddanie zadań publicznych podmiotom prywatnym nie oznacza oddania również odpowiedzialności. Bo istotą istnienia państwa jest świadczenie określonych usług obywatelom oraz zapewnienie im bezpieczeństwa. Bez tego państwo nie ma racji bytu.
Król miał nadzieję, że dobre wesele będzie wystarczającą atrakcją dla uspokojenia nastrojów. Prastary zwyczaj nakazywał księciu poślubić dziewicę wywodzącą się spośród poddanych. Niestety, mijały kolejne dni, królewskie patrole zapuszczały się coraz dalej w poszukiwaniach - ale żadnej panny spełniającej oba konieczne warunki nie znalazły...
I wtedy Król pomyślał:
a może analitycy mieli rację?
I w ten sposób brak zaufania do własnej administracji sprawił, że Królewski Syn zmarł bezpotomnie.
A Smok?
A Smok doradza nadal, może na drugim końcu świata?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Możliwe, że zdziwił Was ten tekst. Co jeszcze dziwniejsze, inspiracją do niego był artykuł ze strony civilserviceworld.com o bankructwie sporej firmy Carillion, specjalizującej się właśnie w świadczeniu outsourcingowo usług publicznych w Wielkiej Brytanii. Jakie kłopoty firmy mają skutki dla państwa,
poczytajcie sobie sami. Mam nadzieję, że i u nas ktoś jakieś wnioski wyciągnie.
Drugi
ciekawy artykuł, który chciałam Wam polecić to historia pewnego pana, który potrafił przekonać bankowca na wysokim stanowisku w banku w Dubaju, że potrafi za pomocą czarnej magii pomnażać pieniądze. Skoro to jest możliwe, dlaczego Król nie miałby posłuchać Smoka?