czyli prasówka
Mijający tydzień zostawił w necie kilka interesujących tekstów na temat urzędników. Nie będę Was denerwować przytaczając wszystkie (a jakże, temat trzynastek to żelazny punkt w rozkładówkach w styczniu...), wybrałam kilka ciekawszych. Na początek - w moich oczach - zrehabilitował się portal money.pl tekstem Marcina Lisa:
Urzędników w Polsce ubywa. Nawet po podwyżkach mogą zarabiać mniej niż kasjerzy. Przetarłam oczy już na widok tytułu i zagłębiłam się w lekturze. Tuż pod tytułem krótkie streszczenie:
Podwyżki dla urzędników powinny zwrócić uwagę na poważny problem Polski, a nie wywoływać skandal. Pracownicy urzędów niejednokrotnie zarabiają mniej niż kasjerzy w dyskontach. W efekcie brakuje odpowiednio wykwalifikowanych chętnych do świadczenia obywatelom usług w imieniu państwa.
Tekst nawiązuje do sytuacji w PFRON, ale znajdziecie tam też wzmianki o służbie cywilnej - na przykład ten fragment:
Zatrudnienie w Służbie Cywilnej spada regularnie od 2011 r. – pracownicy odchodzą do sektora prywatnego, a na ich miejsce trudno znaleźć odpowiednio wykwalifikowanych następców. Już co trzeci nabór kończy się bez rozstrzygnięcia. Takie samo zjawisko widać w całej administracji publicznej. Jak pokazują dane GUS, w ciągu 6 lat – od 2010 do 2016 r. – ubyło w Polsce około 15 tys. urzędników, z czego ponad 11 tys. w urzędach centralnych, a do takich zalicza się PFRON.
Zamykając na dziś temat płac nie mogę się oprzeć by nie zacytować innego artykułu - w Gazecie Lublinieckiej czytamy, że pewien bezdomny
Żebrał, podając się za urzędnika. Pierwsza myśl po przeczytaniu tytułu: faktycznie prawda o zarobkach w urzędach przebiła się do społecznej świadomości i zaczyna żyć swoim życiem...
Ok, może to nie jest najlepszy żart.
Tymczasem, tuż po informacji, że być może wrócą konkursy na wyższe stanowiska w służbie cywilnej, red. Radwan alarmuje, że
PiS chce wyczyścić urzędy z ludzi PO. Setki osób mogą stracić pracę. W artykule mowa jest o wyższych stanowiskach, natomiast w zapożyczeniu tego artykułu na stronie
natemat.pl mowa jest już również o urzędnikach mianowanych. Trudno to nawet - jak napisał @jarox - skomentować. Abstrahując od wiedzy czy doświadczenia (o których mowa w artykule) - może powiem na ten temat coś od siebie.
Odkąd zmieniłam pracodawcę (zaraz będzie rok) - nowa dyrekcja zmieniła mi się chyba cztery razy. Nie sprzyja to realizacji trwających i nowych projektów ani pracy przy istniejąch już rozwiązaniach. Zawsze wprowadzenie w bieżące sprawy wymaga czasu, a terminy nie czekają. Nadawanie określonych uprawnień też trwa. Decyzje muszą być podejmowane szybko. Opóźnienia mogą sporo kosztować, a w niektorych przypadkach w ogóle nie może być mowy o przestojach. Mam wciąż nadzieję, że utrzyma się jednak jakaś dopiero co zaistniała stabilność i budujące się zaufanie.
Tu się kłania kontrola zarządcza i zasada związana z ciągłością działalności, nie tylko mojej jednostki, ale i wszystkich z tej branży w kraju. W każdym województwie i w każdym powiecie. Może zostawmy w końcu fachowców w spokoju.
Wiecie, co nam grozi? Powiem Wam. Są już takie pomysły. Fachowcy się zwolnią, pozakładają firmy i ci sami ludzie za dużo większe pieniądze będą robić to, co dziś robią realizując swój zakres czynności w ramach pobieranej pensji. Uważacie, że przesadzam? No więc nie przesadzam, możecie mi wierzyć. W niektórych dziedzinach (np. informatyka, bo nasze rozwiązania są dość specyficzne) jest to więcej niż prawdopodobne.
Drugi potencjalny scenariusz też jest ciekawy: calkiem obca firma weźmie kupę kasy za coś, co można było zrobić za znacznie mniejsze pieniądze i znacznie prościej. Tylko już nie miał kto...
Tylko kto na tym straci? Przede wszystkim - państwo. I społeczeństwo.
Gdyby ktoś w końcu tak mocno jak ja wierzył w apolityczność służby cywilnej nie byłoby problemu. Żadna sztuka wywracać wszystko co chwilę do góry nogami, ale może warto pamiętać, że mamy do czynienia ze sprawnością działania państwa. Po to w konstytucji jest wymóg apolityczności. Żeby państwo funkcjonowało sprawnie bez względu na zmianę władzy. I jeszcze jedno: jeśli chodzi o decyzje w sprawach państwowych nie ma czegoś takiego jak "decyzje korzystne dla nas". Decyzje mają być korzystne dla kraju i dla społeczeństwa, a nie dla konkretnej partii czy - jak w tym przypadku - frakcji partii. No i zagotowawszy się ruszyłam wbrew woli politykę - ktoś jednak musi przypomnieć od czasu do czasu o co właściwie chodzi w tej całej służbie cywilnej... Aha - nie, nie pracuję na wyższym stanowisku ani nie jestem urzędnikiem mianowanym. Gdyby ktoś pytał.
Po pierwszej chwili nieopanowanego śmiechu przyszła refleksja, że wbrew pozorom, nasza praca bywa niebezpieczna i jednak warto umieć w razie potrzeby się obronić. Autor artykułu opisuje szkolenie zorganizowane dla urzędników samorządowych ze Zbąszynka, zorganizowane przez Wyższą Szkołę Bezpieczeństwa. Poczytajcie sobie sami, od naszych umiejętności zależy, czy w sytuacji zagrożenia znajdziemy broń czy też znajdziemy się Bronią.
Kolejny tekst - optymistyczny - dotyczy sukcesów na niwie fotografii naszego Kolegi urzędnika, Jacka Olejniczaka. Artykuł pod tytułem
Gość ze skarbówki zachwyca świat znajdziecie
TUTAJ. Przy okazji, zachęcam Was mocno do dzielenia się z portalem swoimi pasjami. Dajcie światu zobaczyć, że "urzędnik" nie znaczy wcale "nudny".
Na stronie KSAP pojawił się
vlog o upraszczaniu języka. W roli głównej - Tomasz Piekot, znany Wam z
naszego wywiadu opublikowanego jakiś czas temu. A niektórym może i ze szkoleń. Warto posłuchać, bo nie wszyscy się załapią na szkolenia.
Bardzo dziękujemy :)