...czyli jeszcze o naborach
Nie wiem, czy jeszcze pamiętacie taki dokument "Standardy zarządzania zasobami ludzkimi w służbie cywilnej". Nie zmieniłam zdania na temat "zasobów", jednakże znajduje się ten wyraz w tytule dokumentu, więc musiał tu się pojawić (chociaż mało mi ręka nie odpadła gdy to wstukiwałam). W dokumencie tym czytamy w rozdziale III "Nabór i wprowadzenie do pracy", w punkcie 2: [Zaleca się, aby wewnętrzne procedury naboru przewidywały] (...) 2) umieszczanie w ogłoszeniu o naborze informacji o wysokości proponowanego wynagrodzenia zasadniczego". Jak widać, nie jest to obowiązek, lecz zalecenie. W mojej ocenie umieszczanie takiej informacji jest niezwykle istotne. Po pierwsze - bo oszczędzi czas i pieniądze kandydatom - zyskają wiedzę czego się spodziewać i świadomie pod tym kątem podejmą decyzję o stresującym i bywa, że kosztownym (bo czasem trzeba dojechać, zorganizować opiekę dla dzieci itp.) podejściu do naboru. Z pełną świadomością tego, jaką płacę otrzymają jeśli uda się nabór wygrać. Po drugie - oszczędzi czas (i pieniądze...) osobom biorącym udział w procedurze po stronie pracodawcy (komisje, przygotowanie pytań itd.). Bo nierzadko bywa tak, że w końcu po przejściu calej procedury i ujrzeniu się zwycięzcą kandydat dowiaduje się jaka jest wysokość proponowanej płacy, po czym robi wielkie oczy (zdziwienie i niedowierzanie), podświadomie nabiera negatywnej opinii o stanie umysłowym osób po stronie pracodawcy zaangażowanych w nabór (oszaleli! wariaci!) lub też zaczyna podejrzewać, że ktoś go robi w bambuko. No i niestety, zamyka za sobą drzwi i nigdy więcej nie wraca. W każdym razie nie do kadr.
I po trzecie wreszcie - bo jest to dowód na faktyczny poziom zarobków w służbie cywilnej. Dowód łatwo dostępny, dodajmy. Wiele razy spotkałam się ze zdziwieniem osób spoza s.c. gdy trafili na ogłoszenie z proponowaną kwotą zarobków. I ta świadomość może powoli, ale systematycznie się przebija.
Bo właściwie dlaczego tych kwot w ogłoszeniach się nie podaje?
Kiedyś słyszałam o takim tłumaczeniu, że łatwo będzie skojarzyć kwotę w ogłoszeniu z danymi osoby, która wygrała nabór i to naruszy jej prawo do prywatności. Napisałam "o takim", bo dotarło do mnie przez kilka osób trzecich, więc nie mogę ręczyć za jego autentyczność. Ale ciekawi mnie coraz bardziej to proste pytanie: jakie jest uzasadnienie tego, że się w ogłoszeniach tego proponowanego wynagrodzenia nie podaje? Czy może ktoś z Was potrafi odpowiedzieć?
Niektóre jednostki podają - i chwała im za to. Bo to jest uczciwe postawienie sprawy, a nie wystawianie kota w worku.
Idąc dalej w rozważaniach: spójrzcie na takie oto ogłoszenie*:
Myślę, że to tylko kwestia czasu gdy dzisiejsze stanowiska pracy będą musiały zostać podzielone na kilka innych. Przy takim poziomie zarobków w s.c. nie będzie można znaleźć na miejsce odchodzących osób nowych o takim poziomie kwalifikacji, żeby mogły wykonywać wiele różnych zadań jednocześnie. A odejść będzie coraz więcej. Czy taki obrót spraw aby na pewno wygeneruje oszczędności?
-------------------------------------------------------------------------------------------------
*znalezione przez Twitterowicza o wdzięcznym nicku @gibon102