gdy trzeba pracować w sobotę?
W tym roku, jak pamiętacie zapewne, pracowaliśmy już w dwie soboty - na podstawie zarządzenia Szefa KPRM wydłużyły się administracji rządowej trzy weekendy. W zamian za te niespodziewane dni wolne trzeba będzie (w dwóch przypadkach już było) oddać trzy soboty. W przypadku rodziców i opiekunów kilkuletnich dzieci mogło być to zaskoczenie i konieczność zorganizowania im opieki lub wzięcia nieplanowanego urlopu. Tymczasem jest to dobra okazja dla pracodawcy aby okazać pracownikom zainteresowanie i zrozumienie (skoro na brak podwyżek pracodawcy na szczeblu poszczególnych jednostek wiele poradzić nie mogą) i stosunkowo niewielkim wysiłkiem poprawić atmosferę pracy. W jaki sposób? Ano zaprosić w tę odpracowywaną sobotę dzieci pracowników i zorganizować im jakieś zajęcia. Możecie się śmiać, ale jako mamie dwójki dzieciaków (wprawdzie już mocno wyrośniętych, jednak pamięć mam dobrą) taka akcja w czerwcu w jednym z ministerstw bardzo mi się spodobała. Doskonale pamiętam, jak kiedyś moje młodsze dziecko spytało, co właściwie zawodowo robię. Odpowiedziałam mu pokrótce, że pilnuję aby ludzie płacili pieniądze - na co usłyszałam pełne dezaprobaty stwierdzenie ówczesnego trzylatka: "aha, czyli jesteś bandytką".
Ale wracając do tematu: w soboty raczej urzędy nie są masowo odwiedzane, zapewne można znaleźć kogoś wśród pracowników, kto grupką (lub grupą, w zależności od wielkości jednostki) dzieci zająć się potrafi i zrobi to chętnie. Ja na przykład osobiście bardzo lubię przebywać z dzieciakami, bo ich proste spojrzenie na świat często powala logiką i daje mocno do myślenia, zaskakując trafnością spostrzeżeń. Myślę, że takich osób jest więcej. Nie musi to być przecież pełne osiem godzin, mogą być dyżury. Czy nasze dzieci wiedzą, co właściwie robimy w pracy? To może być świetna okazja, żeby się przekonały. Można zabawy zorganizować tak, aby temat tego co robi mama czy tata przewijał się nienachalnie, ale stale. Jeśli naszych dzieci nie będziemy umieli przekonać, że nasza praca jest ważna - to kogo będziemy umieli?
Można zorganiazować jakieś kredki i papier do rysowania. Można poczytać - a w wersji hard: poopowiadać jakieś bajki. Że niby jakie o urzędnikach? Sorry, wystarczy odrobina fantazji. Mój ówczesny trzylatek domagał się stanowczo występowania Strażaka Sama w każdej bajce jaka była opowiadana. Dawałam radę, nawet gdy szła bajka np. o Kopciuszku. Z urzędnikami też bym dała i myślę, że wielu z Was również.
W sytuacji, gdy pracodawca zorganizuje na sobotę takie zajęcia dla dzieci swoich pracowników nie tylko wysyła przekaz dla nich samych - że są ważni dla organizacji. Wysyła też przekaz do dzieci - że ich rodzice są tej organizacji potrzebni. A to jest ważne, bo pomaga budować autorytet rodziców w oczach dzieci. A jeszcze jeśli sam szef się zjawi i bierze udział w zajęciach z dziećmi - to może jest i szansa na odłożenie do lamusa niesławnego pojęcia "zasoby ludzkie"? Niewiele jest okazji do poprawienia atmosfery pracy w naszej rzeczywistości...
I proszę drogich szefów, jeśli potrafi coś takiego dyrektor generalny ministerstwa to Wy również potraficie... Korona Wam z głowy nie spadnie.
Btw: ogłosiłabym konkurs na bajkę z udziałem urzędnika lub urzędniczki (oczywiście, jako pozytywnego bohatera - w końcu próbujemy budować pozytywny wizerunek). Mógłby to być pastisz jakiejś znanej albo całkiem nowa opowieść. Tematyka poza tym całkowicie dowolna. Jako że nie mam budżetu, bo nieodmiennie portal działa społecznie, zaoferować jako nagrodę mogłabym jedynie dorzucenie ilustracji + publikację + podziękowania. Gdyby ktoś się zdecydował (choć nadziei wielkich nie mam), zawsze może się odezwać na adres portalu.
Ponieważ najfajniej się wymyśla na bieżąco bajki razem z dzieciakami to może podczas takiej właśnie, "dzieciatej" pracującej soboty uda się taką bajkę ułożyć? Następna okazja już 9 września...