studium przypadku
W jednym ze wschodnich województw DIAS nie przedstawił propozycji zatrudnienia pracownicy urzędu skarbowego, której od 31 sierpnia będzie brakowało 2 miesiące do emerytury. Esbekiem pani nie jest i nie była, emerytem - też jeszcze nie. Podczas spotkania z wiceministrem Walczakiem pani drżącym głosem poprosiła o interwencję. Pan wiceminister odparł, że "nie zna szczegółów sprawy pracownika". Mimo to interwencja pomogła o tyle, że pani przedstawiono jednak propozycję pracy. Pod warunkiem, że podpisze oświadczenie, że z dniem nabycia praw emerytelnych odejdzie.
Inna rzecz: można by się zastanawiać, czy w tym przypadku oświadczenie woli nie jest obarczone wadą. Art. 87 kodeksu cywilnego:
Kto złożył oświadczenie woli pod wpływem bezprawnej groźby drugiej strony lub osoby trzeciej, ten może uchylić się od skutków prawnych swego oświadczenia, jeżeli z okoliczności wynika, że mógł się obawiać, iż jemu samemu lub innej osobie grozi poważne niebezpieczeństwo osobiste lub majątkowe.
Czy utratę pracy można uznać za niebezpieczeństwo majątkowe?
Niestety - mowa jest o bezprawnej groźbie. A ponieważ ustawa wprowadzająca przepisy o KAS daje pełną swobodę co do składania propozycji pracy bądź nie - nie jestem pewna czy można (niewątpliwą) groźbę uznać za bezprawną...
Z drugiej strony, czy ten szantaż (bo przecież ewidentnie to był szantaż) nie był naruszeniem zasad etyki służby cywilnej przez osobę, która takie rozwiązanie zastosowała?
Chodzi pogłoska, że było polecenie zmniejszenia zatrudnienia tak do 10%. Czy to prawda - nie wiem. Ale takie historie jak ta mogą wskazywać, że coś jest na rzeczy. I że w myśl zasady: "bliższa koszula ciału" DIASowi łatwiej jest ciąć na ślepo po urzędach (gdzie przybyło znacznie więcej pracy niż w izbach, ale ci z urzędu raczej nie widują dyrektora i nie trzeba im patrzeć w oczy). Tu wracamy do wniosku z poprzedniego artykułu - chyba chodzi o to, że aby było na podwyżki, trzeba zmniejszyć zatrudnienie. A kto tam się będzie przejmował jakimś tam ludzkim dramatem...
Cała ta sprawa jest tym bardziej dziwna (żeby nie powiedzieć: niesmaczna) jeśli weźmiemy pod uwagę, że właśnie ZUS rozpoczął kampanię medialną pt. Godny wybór. Przywrócenie wieku emerytalnego. O tym, że "emerytura to wybór, a nie obowiązek" możecie poczytać TUTAJ.
Drugi przykład: pani, której brakuje niecały rok do emerytury, otrzymała propozycję pracy jako referent. Wcześniej była starszym komisarzem. Jej reakcja? Nie złość. Nie gniew. Nawet nie żal. Tylko czyste upokorzenie. Za co?
A przecież i tak mnożnik jest prawie wszędzie taki sam. Więc... za co i po co?
Jak widać, po raz kolejny wychodzi na to, że - jako administracja - jesteśmy ludźmi drugiej kategorii. Zamrożenie kwoty bazowej już na niemal 10 lat, a teraz brak jakiejkowiek ochrony i możliwość wylądowania na bruku tuż przed samą emeryturą. Może wprost dodać w poszczególnych ustawach - gwarantujących jakieś prawa - przypisy: "nie dotyczy zatrudnionych w administracji skarbowej" albo "nie dotyczy służby cywilnej".
Będzie prościej.