Majówka trwa, pozwólcie więc, że dziś będzie nieco luźniej (acz warto się zastanowić nad tym tekstem). Otóż opowiem Wam sen pewnego młodego człowieka, znanego od najwcześniejszego dzieciństwa z niezwykle chłodnego i logicznego umysłu. Sen ten przydarzył mu się lat temu kilka, podczas wielkiego remontu naszego domu, gdzie - można rzec - poruszony został każdy kamień. W owym śnie układał kafelki w naszej łazience jeden z najbardziej rozpoznawalnych (bo brylujący wówczas w wielu mediach) ówczesny poseł R.K. Ciężko mu szło, ale się nie skarżył. Męczył się i posapywał, niestety, nie przestając mówić. Z tego względu zapewne raczej go unikaliśmy i nikt nie wiedział, co on tam właściwie robi. KIedy nadszedł czas oddania roboty poseł ów zaprezentował nam z dumą ukończoną łazienkę, jednocześnie żądając zapłaty. Okazało się, że pomieszczenie owszem, jest wyłożone kafelkami, ale okropnie krzywo. Nigdzie nie było dłuższego fragmentu linii prostej, a to co widniało na ścianach dalekie było od wyobrażenia porządku i harmonii. Na zgłoszone przez rodzinę pretensje i fochy, poseł, drapiąc się po głowie odrzekł obrażony:
- Jak chcieliście mieć te kafelki położone prosto, to trzeba było zatrudnić glazurnika, a nie polityka.
Sama nie wiem dlaczego mi się ten sen przypomniał. A tymczasem wracam do remontu strony...