Program Zintegrowanej Cyfryzacji Państwa
Na stronie Ministerstwa Cyfryzacji opublikowano ciekawe dokumenty do konsultacji społecznych (termin przesyłania uwag do 25 lipca). Pierwszy dokument to Program Zintegrowanej Cyfryzacji Państwa, drugi - Strategia Informatyzacji Państwa. Do obu możecie dostać się
STĄD. Z racji wykonywanego zawodu temat mnie zainteresował i właśnie oddaję się lekturze. Przyznam, że
diagnoza stanu informatyzacji jest zgodna z moimi obserwacjami - nie tylko od strony urzędniczej ale i tej obywatelskiej. Jako obywatel np. nie mogę się doczekać odpowiedzi na wysłane przeze mnie pisma przez system e-puap. W jednym przypadku minął już rok, w drugim lada dzień będzie 7 miesięcy... Jako osoba zatrudniona w administracji natomiast pozwolę sobie na kilka uwag do stwierdzeń, które padły w treści programu. Np. to:
W ramach planu, w sposób kompletny i spójny określono zasady odnoszące się do budowy elektronicznych usług publicznych. Są nimi w szczególności:
(...)
zasada jednorazowości: administracje publiczne powinny zadbać o to, aby obywatele i przedsiębiorstwa musiały im podawać te same informacje tylko raz. Urzędy administracji publicznej, jeśli jest to dozwolone, powinny ponownie wykorzystywać wewnętrznie te dane (w zgodzie z przepisami dotyczącymi ochrony danych), eliminując w ten sposób dodatkowe obciążenia dla obywateli i przedsiębiorstw.
Tu bym proponowała testy. Tzn. projektowane rozwiązania najpierw sprawdzić wewnątrz samej administracji. Bo bywa, że przygotowuję trzecią odpowiedź na ten sam temat dla trzeciej kolejnej osoby, która dostałaby te dane szybciej gdyby przeszła sobie do pokoju obok albo piętro wyżej/ niżej. Ale być może owa osoba nie wie, że ktoś te dane już ma - więc może by tak najpierw zacząć od komunikacji wewnątrz organizacji? Bo jeśli sami nie potrafimy owej zasady jednorazowości stosować, praktycznie w jednej instytucji (bo przecież od 1 kwietnia 2015r. urzędy w województwie i izba skarbowa to właściwie jest jedna instytucja...) to czy można oczekiwać, że uda się to między resortami?
Ja już właściwie nie mam żadnych marzeń. No może poza jednym: żeby nikt nie żądał ode mnie danych do których ma dostęp. Gwarantuję, że budżet państwa na tym tylko zyska. Pracy i tak mi nie zabraknie, za to zyskam czas na rzeczy ważne i będzie z tego jakiś wymierny efekt. Ale prawdę mówiąc, nie sądzę żeby udało mi się dożyć tej chwili.
W dokumencie mowa jest również o brakach kadrowych dla realizacji usług cyfrowych. Jednym z poważniejszych problemów jest
ograniczona zdolność instytucjonalna beneficjentów, przejawiająca się m.in. brakiem zintegrowanego podejścia do realizacji projektu, długotrwałymi pracami przygotowawczymi na etapie dokumentacji projektowej, niedostatecznym doświadczeniem w procedurach zamówień publicznych, niewłaściwą identyfikacją potrzeb interesariuszy i właściciela procesu, powodującą budowę rozwiązań niefunkcjonalnych, problemami kadrowymi (fluktuacja, trudność w pozyskaniu i/lub finansowaniu odpowiednich kadr),
Zostawmy zamówienia publiczne i prace przygotowawcze, skupmy się na kadrze. Brakuje informatyków. Z kontaktów z tą akurat częścią pracowników skarbówki rozsianych po całym kraju wiem, że jest wśród nich wysoki poziom fluktuacji. Dlaczego? Bo rynek płaci kilkakrotnie więcej niż administracja. Tu warto zauważyć, że resort finansów jakoś nie bardzo lubi informatyków. Takie mam wrażenie. Najpierw scentralizowano obsługę informatyczną na poziomie województwa (co skutkuje tym, że obsługują po kilka urzędów i w niektórych jednostkach, zwłaszcza małych często ich brak akurat jak są najbardziej potrzebni), a teraz projekt KAS to utrwala, a nawet idzie nieco dalej.
Exodus zatem trwa, a z każdą odchodzącą osobą znającą strukturę bazy danych i posiadającą umiejętność robienia rzeczy niemożliwych resort traci: czas i pieniądze. Każda baza danych ma swoją specyfikę, nawet najzdolniejszy nowy pracownik nie posiądzie tej wiedzy w tydzień. Ani nawet w dwa... Musi trochę tych zapytań przećwiczyć zanim zacznie poruszać się po tym szybko. A przecież ta wiedza najczęściej jest potrzebna natychmiast, c'nie?
No i jeszcze to, o czym niedawno pisałam: kompetencje cyfrowe.
Liczba i jakość usług publicznych świadczonych drogą elektroniczną jest wyznacznikiem otwartości, sprawności i efektywności funkcjonowania państwa. Nieodłącznym elementem tych działań jest stymulowanie stałego wzrostu cyfrowych kompetencji mieszkańców oraz obsługujących ich pracowników administracji publicznej, na wszystkich jej szczeblach.
Inna rzecz, że kompetencje cyfrowe to jedno a dostępność narzędzi to drugie. Szkolę głównie (ale nie tylko) analityków i wciąż słyszę, że excel to nieosiągalne marzenie. Na miłość boską, to jest podstawowe narzędzie pracy osób zajmujących się jakimikolwiek analizami czy obróbką danych. Albo stawiamy na analizę ryzyka i podchodzimy do problemu poważnie albo udajemy że coś robimy ale żądamy efektów...
Pewno w konsultacjach wezmę udział, właśnie spojrzeniem od wewnątrz. I Was też zachęcam. Przed e-wszystkim i tak nie uciekniemy, a może to jest szansa, żeby kilka spraw załatwić...
-------------------------------------------------------------