Wyciek danych, znany jako afera Panama Papers, narobił sporo zamieszania w Europie. Proponuję Wam lekturę artykułu, którego autorem jest jedna z kancelarii prawnych: spojrzenie na sprawę w sposób budzący nieciekawe uczucia. W każdym razie we mnie. W artykule nie ma ani słowa o tym, że te porejestrowane w rajach podatkowych firmy tak naprawdę to najczęściej mają tam tylko numer telefonu i ewentualnie jakiś bardzo zatłoczony adres. We własnym kraju natomiast pełnymi garściami właściciele owych firm korzystają z dóbr dostępnych dzięki podatkom płaconym przez innych. Jedyny cenzuralny komentarz jaki mi się nasuwa to zasłyszane gdzieś powiedzenie: jeśli ktoś ukradnie bogatemu poduszkę, bo nie ma na czym głowy położyć, to ok, trudno. Ale jeśli ktoś wyrwie tę poduszkę spod głowy biednego człowieka, żeby sobie pod tyłek podłożyć, to jest to zwykłe draństwo. Etyka? Jaka etyka? Ta sama jak ta, która przyczyniła się do katastrofy budowlanej w Bangladeszu? Jak klient ma pieniądze i dobrze płaci to nie tylko prawo, ale i etykę się dopasuje... I tak, ogólnie optymalizacja jest zgodna z prawem. Ale czy jest zgodna z zasadami współżycia społecznego? Sam sposób, w jaki artykuł jest napisany budzi we mnie, łagodnie mówiąc, obrzydzenie. I może już na tym skończę, bo znów mi się wyrwie za dużo...
--------------------------------------------
BTW: Przez kilka następnych dni będziemy wlewać wiedzę analityczną do chłonnych głów w ośrodku szkoleniowym. Może być tak, że w tym czasie nic nowego na portalu się nie pojawi. Ale wrócę. Mam nadzieję...