Epizod...
W dzisiejszej DGP (jak zauważył Jarox) red. Radwan rozwiewa wszelkie nadzieje na kontynuację poprawy sytuacji materialnej członków korpusu służby cywilnej. Tym razem trzeba mu przyznać, że jego tekst jest obiektywny. Wyczuwam nawet coś na kształt współczucia? Nie sądziłam, że kiedyś to napiszę. Niemniej niektórzy rozmówcy autora artykułu prezentują coś, co można nazwać oderwaniem od rzeczywistości. Może powtórzę, to co napisałam jak dostałam pulę na podwyżki dla naszej komórki: nie wiem, jak u Was, ale u nas do podziału było 149 złotych i 91 groszy brutto, teoretycznie na 5 osób, w praktyce na dwie, które miały najniższe mnożniki. Gdyby to podzielić na 5, to nikt by tego właściwie nie odczuł, bo wyszłoby po ok. 30 złotych brutto. Po prostu tak wiele osób w urzędach ma bardzo niskie mnożniki, że z tej puli do podziału na ksc nie mogło coś trafić do każdego. Tymczasem wg Wiceprzewodniczącego Rady Służby Publicznej, Tadeusza Woźniaka:
Urzędnicy muszą docenić to, że w tym roku po raz pierwszy od kilku lat odmrożono pensje i to na przyzwoitym poziomie. Wynagrodzenia w służbie cywilnej powinny sukcesywnie rosnąć, ale po drodze są jeszcze realia.
No właśnie, po drodze są jeszcze realia, czyli inaczej mówiąc: stan faktyczny. Pomijam już to, że w wielu jednostkach nikt jeszcze niczego nie dostał, bo albo jest decyzja, że w tym roku nic nie zostanie wypłacone albo trwają negocjacje między pracodawcami a związkami zawodowymi. Nie wiem, czy pamiętacie, ale w marcu Szef Służby Cywilnej
w rozmowie z portalem powiedział m. in.:
Niedawno (4 marca) została opublikowana ustawa budżetowa, w której przewidziane zostały podwyższone środki na wynagrodzenia dla członków korpusu służby cywilnej. Od tego momentu kierownicy urzędów zyskują pewność co do poziomu kwot, którymi mogą dysponować. Do ich kompetencji należeć będzie decyzja o sposobie podziału tych środków. Powinni brać także pod uwagę wydane zalecenia Szefa Służby Cywilnej i Ministra Finansów w tym zakresie. Planujemy przeprowadzenie szczegółowego monitoringu wykorzystania dodatkowych środków przyznanych na 2016 rok.
Myślę, że warto będzie się zainteresować wynikami tego monitoringu i na pewno to zrobimy. A tak w ogóle, w
artykule tuż obok jest informacja, że w 2017r. płaca minimalna powinna wynosić 1920,00. Więc jakieś podwyżki będą musiały być, bo nadal są tacy, którzy tyle nie mają.
Pomysły związane z racjonalizacją zatrudnienia natomiast już kiedyś były. O ile pamiętam, zatrzymały się m. in. na problemie rzetelnej oceny obciążenia pracą, a raczej braku możliwości jej przeprowadzenia w całym korpusie. Teraz zaistniało Centrum Oceny Administracji, ale czy tam udało się rozwiązać ten problem - nie mam pojęcia.
Na samą myśl o owej racjonalizacji robi mi się niedobrze. Nie marnuję czasu w pracy. Umiem organizować czas. A mimo to czasem chce mi się płakać, bo nie pamiętam kiedy udało mi się w danym dniu zrobić to, co planowałam zrobić. Głównie dlatego, że wciąż spada mi na głowę coś zupełnie nieoczekiwanego z terminem na już. Bywa, że kilka razy dziennie. I dookoła inni mają to samo. Nie wiem, ile razy o tym pisałam, ale jeśli wciąż robi się rzeczy pilne to nie ma czasu na rzeczy ważne. A na efekty wcale nie trzeba długo czekać.
Wracając do artykułu: najbardziej ubodło mnie to zdanie:
W administracji do pracy przychodziły w przeszłości osoby, które nic nie robiły i często nadal nic nie potrafią.
Aha. A teraz takie nie przychodzą? Tzn. w kontekście wynagrodzenia jakie się oferuje w urzędach? Bo znam sytuacje, gdy świetny kandydat usłyszawszy ile będzie zarabiał dematerializował się bardzo szybko. Poziom wynagrodzeń w służbie cywilnej nie sprzyja nie tylko utrzymywaniu, ale i zyskiwaniu talentów. Czy tak trudno to zrozumieć? Inna rzecz, że bywa tak, że jeśli ktoś nie rozumie/ potrafi tego co robi ktoś inny to uznaje (i puszcza w świat taki pogląd), że ten inny to przecież właściwie nic nie robi - znacie to? Pewnie, zdarzają się i w administracji, tak jak wszędzie, osoby które się do tej pracy zwyczajnie nie nadają. Ale to nie jest reguła. To są jednostki. Od rozwiązania tego problemu są podobno oceny okresowe itd. Pewnie, najlepiej zawalić garstkę ludzi robotą nie do przerobienia i nie tylko nie pomagać im w jakikolwiek sposób, ale jeszcze co chwilę przeszkadzać zawracając im głowę - a na końcu zwalić winę za wszystko na tych na samym dole, bo przecież ktoś musi być winny. Im nie wolno pyskować więc się nie będą bronić. A jak będą to się im pokaże gdzie ich miejsce. Dobrze, że urzędy jeszcze nie są korporacjami.
Oh, wait...