Jeśli nie, warto poczytać. Jeśli tak, też warto.

Profile

Cztery lata temu przez media przetoczyła się fala informacji o ACTA. Po protestach na ulicach Europy wydawało się, że sprawa zbladła i przycichła, ale niezupełnie tak było. W 2013 roku na forum Unii Europejskiej toczyły się już prace nad kolejnymi wersjami, które zawierały podobne zapisy jak ACTA[1]

Obecnie największe emocje budzi TTIP.

O co w niej właściwie chodzi? Dobre pytanie. Tak wygląda zdjęcie zrobione przez Dorotę Meterę z INSPRO[2] na korytarzu Parlamentu Europejskiego. Napis nad „wyeksponowaną ” treścią umowy brzmi:

„dokument opublikowany 15 maja 2015r. przez Komisję Europejską, aby zapewnić przejrzystość przy TTIP (tylko dla waszej wiadomości)”

 

Czym właściwie jest TTIP?

Celem TTIP jest stworzenie strefy wolnego handlu obejmującej 800 mln osób po obu stronach Atlantyku. (…)

Umowa wykracza poza zwykłe porozumienie o wolnym handlu. Oprócz obniżenia stawek celnych przewiduje także ograniczenie barier regulacyjnych oraz określenie zasad współpracy regulacyjnej między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi, co ma obniżyć koszty dla przedsiębiorstw prowadzących handel i inwestujących po obu stronach Atlantyku. Komisja Europejska oraz władze USA podkreślają, że stworzenie strefy wolnego handlu między dwiema największymi światowymi gospodarkami nada im nowy impuls rozwojowy.[3]

A dlaczego budzi protesty?

W ostatnich dniach doszło do ulicznych protestów w Niemczech.

Unijna komisarz do spraw handlu Cecilia Malmstroem wyraziła zdziwienie z powodu rosnących obaw Niemców przed umową z USA. - Szczerze mówiąc, uważam za trochę dziwne, że największe opory przed umową TTIP mają Niemcy - kraj bardzo silny ekonomicznie - powiedziała Malmstroem "Spieglowi". - Nie mogę zrozumieć, czego się boją Niemcy[4]

Ale skoro oni, z tak silną pozycją się boją – to czy inne państwa, w tym my, nie powinniśmy bać  się bardziej?

Przeciwnicy TTIP twierdzą, że obowiązujące mechanizmy rozwiązywania sporów inwestycyjnych w drodze arbitrażu międzynarodowego działają na korzyść zagranicznych korporacji, dyskryminują inwestorów lokalnych i m.in. z powodu braku możliwości apelacji osłabiają pozycję rządów.[5]

Jak wygląda dostępność negocjowanego dokumentu w niemieckim Ministerstwie Gospodarki możecie poczytać TUTAJ

Posłowie nie mogą publicznie dyskutować o treściach dokumentów. Zobowiązują się do zachowania tajemnicy informacji, które poznali. Kto ją złamie, może obawiać się „działań dyscyplinarnych i/lub prawnych”. Hakerzy nie mają żadnych szans. Zaszyfrowane dokumenty otrzymuje Urząd Spraw Zagranicznych, następnie – po zapisaniu na pamięciach przenośnych – goniec dostarcza je do Ministerstwa Gospodarki, gdzie są przegrywane na komputery w czytelni, niepodłączone do Internetu.[6]

W dużym skrócie, przeciwnicy TTIP podnoszą, że na umowie nie tyle zyskają państwa, co wielkie korporacje (czyli tzw. wielki kapitał). Najbardziej niepokojące informacje dotyczą rozstrzygania sporów między inwestorem a państwem:

Na skutek porozumienia państwom grożą pozwy do prywatnych sądów arbitrażowych (tzw. ISDS), jeśli dana firma uzna, że istniejące lub planowane prawo ogranicza jej możliwe zyski. Od wyroku sądu arbitrażowego nie ma możliwości odwołania, jego obrady są tajne, a odszkodowania będą płacone z kieszeni każdego podatnika.[7]

Co może zostać uznane za barierę ograniczającą możliwe zyski inwestora?

Wszystko. Przepisy dopuszczające określone normy przy wprowadzaniu żywności na rynek na przykład. Albo ograniczenia w wielkości instytucji finansowych. Regulacje zapewniające używania toksycznych impregnatów czy farb przy produkcji zabawek. Decyzje lokalnych samorządów.  I tak dalej. Może się okazać, że politycy, tak jak królowa Elżbieta, będą za jakiś czas pełnić funkcje wyłącznie reprezentacyjne… Aha – będziemy mogli zapomnieć o jakimkolwiek przeciwdziałaniu tzw. agresywnej optymalizacji podatkowej. Bo nawet jeśli jakiś sensowny przepis uda się uchwalić, to odszkodowania będą kosztowały znacznie więcej niż zysk.

Obecnie korporacje wykorzystują ISDS do wysuwania roszczeń wobec państw także z tytułu „pośredniego wywłaszczenia” z przyszłych, zakładanych, zysków, a więc nieistniejących. Dotychczas w bilateralnych umowach inwestycyjnych klauzule dotyczące ISDS były formułowane bardzo ogólnie, co pozwala inwestorowi zaskarżyć dowolny akt prawny i wszelkie działania administracyjne jako zagrożenie jego przyszłych oczekiwanych zysków, czyli kwot absolutnie uznaniowych, niemożliwych do racjonalnej weryfikacji. W praktyce ISDS stał się istotnym narzędziem dyscyplinowania państw, zwłaszcza słabszych ekonomicznie, przez międzynarodowe korporacje i wymuszania polityki gospodarczej i społecznej zgodnej z ich interesem.[8]

Dlaczego o tym piszę? Bo uważam, że trzeba. I nie, nie jest to artykuł polityczny – z czasem po wejściu w życie tego rodzaju zapisów już nikt, oprócz wielkich korporacji, właściwie nie będzie miał nic do powiedzenia. Bez względu na to, czy stoi na prawo, na lewo, pośrodku czy sam nie wie gdzie.

Tylko 3 proc. Polaków wykazuje duże zainteresowanie negocjowanym między UE a USA Transatlantyckim Porozumieniem Handlowo-Inwestycyjnym (TTIP), a 52 proc. o umowie nie słyszało - wynika z ogłoszonego w poniedziałek sondażu wykonanego przez TNS na zlecenie ambasady Wielkiej Brytanii w Warszawie.[9]

Oczywiście, są i głosy, że TTIP przyniesie nam korzyści. Więc czy to straszenie? Niekoniecznie.  

Poczytajcie wywiad z Maude Barlow

Kanada i Meksyk już wiedzą, że ich rządy mają mniejszą możliwość stanowienia prawa niż korporacje. W mojej ojczyźnie, Kanadzie, wszystkie projekty regulacji i przepisów muszą oceniać eksperci w dziedzinie handlu, by mieć pewność, że zapisów tych nie będzie można podważyć na mocy NAFTA. CETA, a zwłaszcza TTIP, chcą iść jeszcze dalej i powołać rady regulacyjne z przedstawicielami biznesu, które mogłyby ingerować w kształt ustaw.[10]

Warto przeczytać artykuł Lidii Raś „TTIP: 10 rzeczy, których nie wiecie o umowie UE-USA, a powinniście"

Proponuję też lekturę wywiadu z prof. Leokadią Oręziak…

…i z Marią Świetlik

TTIP i CETA są zagrożeniem dla demokracji i suwerenności państw. - Kwestie społeczne, korzyści dla obywateli, ochrony środowiska czy zdrowia będą musiały ustąpić przed generowaniem zysków korporacji[11]

 

I proponuję posłuchać co mają do powiedzenia o TTIP i CETA Marcin Wojtalik i Rafał Górski.

A na koniec zabawa interaktywna:

Proponuję wejść na stronę http://www.ttipinfo.pl/#!home/mainPage a potem kilknąć w link odsyłający do strony Ministerstwa Gospodarki (tam gdzie jest napisane:

Ta strona została stworzona przez Amerykańską Izbę Handlową w Polsce (AmCham) i ma charakter pomocniczy, służy usprawnieniu dostępu do informacji dotyczących TTIP. Oficjalne strony internetowe na temat TTIP prowadzą:

Nie wiem jak u Was. Mnie przekierowało do takiego widoku:

 

------------------------------------------------

[2] Instytut Spraw Obywatelskich

 

Joomla templates by a4joomla