Pewno wielu z Was ma już urlop za sobą, więc może tylko podrażnię, bo ja jestem w trakcie. Dlatego nie bardzo mi się chce pisać o pracy (to chyba oczywiste, jestem na odwyku...). Dlatego mam dla Was propozycję: zamiast czytać ten artykuł wpiszcie w google frazę: test Belbina - i spróbujcie sobie go wykonać. Nie mogę podać żadnego linka, niestety. Test bada predyspozycje do pracy w grupie/ zespole. O tym, kim był Meredith Belbin możecie przeczytać TUTAJ. Mój wynik nie był dla mnie niespodzianką, acz nie sądziłam, że aż tak bardzo ten akurat typ zdominuje pozostałe. Były i kategorie w których punktów miałam zero (nawiasem mówiąc, idealnie to się przekłada na moją alergiczną niechęć do wszelkich formularzy).
Zobaczycie też jaka jest przyczyna tego, że z niektórymi ludźmi niekoniecznie lubicie współpracować, a z innymi współpraca to bajka. Według potrzeb, można przystosować się do różnych ról, ale... nie każdy się do każdej nadaje. Dlatego warto znać jednak swoje predyspozycje, a i - moim zdaniem - każdy szef powinien wiedzieć który z jego pracowników w jakiej roli będzie się czuł dobrze, a której nie będzie w stanie udźwignąć. A jeśli będzie musiał ją dźwigać, to frustracja z czasem i tak go wyłączy. Mnie na przykład można wyłączyć bardzo łatwo - wystarczy mi zlecić jakąś pokonsolidacyjną "zwykłą administracyjną formalność".