Swego czasu na stronie DSC pojawiła się obszerna dość relacja z konferencji poświęconej budowie społecznego zaufania do administracji publicznej. Zamieszczono też trochę ciekawych materiałów, wartych odrębnego skomentowania w chwili wolnego czasu. Dziś jednak chciałbym krótko odnieść się do wypowiedzi profesora Stanisława Mazura.
Cytując za DSC: Prof. Stanisław Mazur wymienił dwie reguły fundamentalne, warunkujące wzmacnianie zaufania obywateli do administracji publicznej. Są to: wzrost zaufania urzędników do obywateli i wzmacnianie zaufania zarówno między urzędnikami, jak i między politykami i urzędnikami. Dodał, że działania na rzecz wzmacniania tego zaufania, z powodu występujących między nimi współzależności, powinny stanowić pakiet przedsięwzięć modernizacyjnych, a administracja, aby osiągnąć sukces, musi działać według ściśle określonego planu i strategii jego realizacji.
Szkoda, że myśl pana profesora nie została poparta dodatkowo jakąś prezentacją, szerszym komentarzem czy też rozwinięciem tych jakże słusznych tez.
Ciekaw jestem, skąd pan profesor wywiódł wniosek o niskim poziomie zaufania urzędników do obywateli. Jakie badania przeprowadził w tym zakresie, ewentualnie do jakich źródeł sięgał, czy poziom zaufania jest zróżnicowany w różnych urzędach ? Nasuwa mi się szereg innych pytań, ale nie czas i miejsce ku temu. Absolutnie nie neguję tezy pana profesora o tym, iż urzędnicy nie darzą zaufaniem obsługiwanych przez siebie obywateli, niemniej chciałbym poznać źródła tego wniosku zwłaszcza dlatego, że pan profesor dochodzi do konkluzji, iż niezbędnym jest wzrost poziomu tego zaufania (znaczy diagnozuje: obecnie jest za niskie). W ramach komentarza do tego twierdzenia warto zauważyć, iż postawa urzędników (nie mówię tu o zwykłej ludzkiej życzliwości, uprzejmości i generalnie dobrym wychowaniu) jest przede wszystkim determinowana obowiązującymi przepisami, zarówno ustawowymi, jak i całą masą aktów wykonawczych, wewnętrznych, jednym słowem wszystkim tym, co nazywamy potocznie stosowaniem prawa. To właśni prawo w dużej mierze wpływa na takie, a nie inne zachowania urzędnika, znajdujące wyraz w takich, a nie innych działaniach. Niemniej jednak wydaje mi się, że negatywny odbiór zachowań urzędniczych przez obywateli, postrzeganych jako brak zaufania tych pierwszych do tych drugich, będzie w większości przypadków subiektywnie związany z negatywnymi rozstrzygnięciami podejmowanymi przez dany urząd wobec obywatela. Często też obowiązujące przepisy, formalizm, zasady wymuszają takie, a nie inne zachowania, które obywatel może postrzegać jako przejaw nieufności państwa do niego samego. Nieco inaczej przedstawia się kwestia relacji bezpośrednich związanych z obsługą obywatela udzielaniem informacji, wyjaśnianiem formalności, procedur itp. W tym przypadku decydującą rolę dla budowania relacji wzajemnego zaufania ma przede wszystkim kultura osobista i komunikatywność (oparta oczywiście na wiedzy i znajomości przepisów). Reasumując, tworzone prawo w wielu przypadkach na gruncie jego stosowania nie pozostawia zbyt wielkiego pola manewru, które mogłoby służyć budowaniu relacji zaufania urzędnika do obywatela. W szczególności, gdy chodzi o egzekwowanie nakładanych na obywateli obowiązków. Ale nie tylko, również w sferze uprawnień obywatelskich, korzystania np. z ulg, preferencji itp. rozwiązań można się spotkać z przejawami (znów to powiem: subiektywnego) braku zaufania do obywatela. Niemniej geneza tegoż jest taka sama jak poprzednio: konieczność stosowania prawa. Jak to zmienić ? Ano bardzo prosto: zmieniając prawo. W którejś z kolei ustawie deregulacyjnej zastąpiono wymóg przedkładania w wielu sprawach zaświadczeń oświadczeniami. Czy to krok w dobrym kierunku ? Z pewnością. Myślę, że najistotniejszą rolę w tym obszarze mają do odegrania tworzący prawo, a więc parlament i ministrowie. Niestety, widząc jakość tworzonym w naszym kraju regulacji nie sądzę, by szybko doszło do gruntownego przełomu na tym polu.
Pan profesor zauważył także, iż kolejnym elementem budowania zaufania obywateli do urzędników jest wzmacnianie zaufania zarówno między urzędnikami, jak i między politykami i urzędnikami. Niestety nie wiem jakie mechanizmy poprawy sytuacji dostrzega pan profesor na linii politycy – urzędnicy. Patrząc z pozycji szeregowego pracownika KSC powiem krótko: póki co nie ma czego wzmacniać, bowiem – w mojej ocenie – nie ma obecnie śladu zaufania urzędników do polityków. Z resztą nie jesteśmy odosobnieni w swoich ocenach, wystarczy spojrzeć jak inne grupy społeczne postrzegają np. sejm, senat i zderzyć to z oceną innych instytucji państwa (policja, wojsko, straż pożarna). Lata wieszania psów na urzędnikach, wykorzystywanie nieobiektywnych i nierzetelnych mediów, kampanie wyborcze z hasłami ślepego i bezrefleksyjnego „redukowania administracji” robią swoje. Początki sięgają chyba słynnego premiera z Krakowa (znanego też pod pseudonimem Jana z Lufthansy). Nie wspomnę już o wieloletnim zamrożeniu wynagrodzeń, jako fundamentalnym elemencie, rzekłbym kamieniu węgielnym zaufania urzędników do polityków, czy też szerzej urzędników do Państwa, któremu służą.
Mamy rok wyborczy. Można hipotetycznie założyć, że w kampanii pojawi się programowy postulat odmrożenia wynagrodzeń (nagły cud i koniec kryzysu zostanie ogłoszony po wakacjach czy coś w tym rodzaju). Ale z drugiej strony pojawi się z pewnością wielokrotnie silniejszy postulat cięć w administracji, a może nawet „likwidacji urzędników”. Fantazja partyjnych spindoktorów nie ma w tym obszarze granic, więc nic mnie nie zdziwi. Mając do wyboru te dwa postulaty, nietrudno zgadnąć, który będzie wyborczo lepszy, skuteczniejszy i efektywniejszy dla tej czy innej partii. I te właśnie nośne hasła będą zapewne kolejnym elementem budowania zaufania nas – urzędników do polityków.
Zastanawiam się też, czy można w ogóle mówić o zaufaniu kierunkowym na linii politycy – urzędnicy. Wydaje mi się że też nie. Kim dla nich jesteśmy ? Wygodnym kozłem ofiarnym wszelkich niepowodzeń. Jakże łatwo przecież wmówić tzw. elektoratowi: popatrzcie, chcieliśmy, ale ta urzędnicza machina… albo jak będziemy rządzić, zmniejszymy zatrudnienie w administracji o połowę dorzucając trzy razy więcej zadań… albo…
Niestety panie profesorze, takie są realia. Wracając jeszcze do trzeciej tezy wyrażonej przez pana profesora w trakcie konferencji. „Administracja, aby osiągnąć sukces, musi działać według ściśle określonego planu i strategii jego realizacji”. Pełna zgoda. Niestety ja nie dostrzegam czegokolwiek na horyzoncie, co można by nazwać planem (albo chociaż zalążkiem planu) skutecznego działania administracji publicznej w Polsce. Kto miałby taki plan stworzyć ? Czy są w Polsce na tych najwyższych stanowiskach ludzie mający jakąkolwiek wizję rozwoju i funkcjonowania administracji publicznej ? Czy potrafią rozwinąć swoje zapatrywania poza czteroletni horyzont wyborczy ? Ktokolwiek by w naszym kraju nie rządził, nie dostrzegam perspektyw opracowania takiego planu działania. Brak wizji, pomysłu na administrację, nawet w naszym wąskim obszarze funkcjonowania służby cywilnej. Ale co tam, byle do wyborów, a potem jakoś to będzie…